Faksem z Gdańska
Dotychczas, czyli w XX wieku, sfera publicznego obrotu papierami wartościowymi była enklawą szczególnych obowiązków informacyjnych.
Od czasu słynnego powiedzenia prezesa Exbudu Witolda Zaraski ? mam wrażenie, że stoję goły przed widownią ? zakres odsłony informacyjnej był jedną z barier zniechęcających do wchodzenia na giełdę, a także jednym z motywów wyprowadzania spółek z giełdy. Wygląda na to, że w XXI wieku, nie na darmo zwanym czasem społeczeństwa informacyjnego, cała sfera życia publicznego będzie objęta obowiązkiem jawności na niespotykaną dotychczas skalę.Zresztą owa pionierska enklawa, jaką dotąd był obrót giełdowy, też pozostawia wiele do życzenia, pomimo ustawowych nakazów. Spółki traktowały szerokie ujawnienie informacji jako zło konieczne i własną niekorzyść w stosunku do bardziej zamaskowanych konkurentów. Do dziś lepiej traktowani są wielcy inwestorzy, zwłaszcza instytucjonalni, niż rzesze małych akcjonariuszy. Jest to ciągle proces uczenia się właściwych relacji ze światem inwestorskim, analitykami, kontrahentami handlowymi i mediami. Internet będzie stopniowo wypierał tradycyjne techniki i ze swej natury demokratyzował dostęp do informacji.Ale to, co dotychczas było zobowiązaniem spółek publicznych, teraz staje się normą dla całej działalności publicznej. Tak chce nasza konstytucja i takie są wymogi Unii Europejskiej. Wedle art. 61 Konstytucji RP obywatel winien mieć prawo do pełnej informacji o działalności organów władzy i osób pełniących funkcje publiczne. Mechanizm gwarantujący dostęp do dokumentów Unii Europejskiej, nawet tych nie publikowanych, stworzony został decyzją Rady Europejskiej już w roku 1993 i potwierdzony przez traktat amsterdamski z 2 października 1997 roku. Celem jest to samo, co na giełdzie ? jawność i przejrzystość. Jak dotąd, zapisy naszej konstytucji pozostawały martwe. Można za to wyliczyć cały katalog ustawowych ograniczeń dostępu do informacji ? od ochrony danych osobowych, przez tajemnicę finansową, po kodeksy postępowania karnego i cywilnego.Nikt nie bagatelizuje trudności technicznych, a tym bardziej kosztów spełnienia obywatelskiego prawa do informacji o sferze publicznej. Odnośny projekt ustawy już jest w Sejmie i jest zadaniem na rok 2001. Zapowiada swoistą rewolucję w stosunkach między władzą i społeczeństwem. Rozwiązanie problemów kosztowych i organizacyjnych niesie internet. Jest to jeden z powodów, dla których informatycy są coraz częściej uczestnikami procesu legislacyjnego w Polsce i Europie. Znak czasu, zwiastun stulecia informacji...