Notowania na rynku polskiej waluty rozpoczęły się zgodnie z oczekiwaniami: złoty wzmocnił się w stosunku do dolara w odpowiedzi na opublikowanewe wtorek wyniki rachunku obrotów bieżących. W pierwszych transakcjachza dolara płacono nawet 4,06 złotego. Potem jednak było już znacznie gorzej.

Jeszcze przed południem do inwestorów dotarła wypowiedź B. Grabowskiego, jednego z członków RPP, który przestrzegał przed zbyt pochopną oceną polskiej gospodarki. Jego zdaniem sytuacja wcale nie jest taka różowa, jak malują ją inwestorzy (szczególnie zagraniczni), a ostatnio obserwowane wzmocnienie złotego jest zbyt duże. B. Grabowski nie jest zwolennikiem szybkiej obniżki stóp procentowych ze względu na wciąż istniejącą groźbę nieosiągnięcia średniookresowego celu inflacyjnego (inflacja bazowa spadła bowiem w ostatnich miesiącach zaledwie o około pół punktu procentowego). Wszystkie te tezy zaniepokoiły uczestników rynku, część z nich zaczęła zamykać pozycje spekulacyjne i w efekcie doszło do osłabienia. Około południa za walutę amerykańską trzeba było zapłacić 4,09 złotego, a późnym popołudniem dotarliśmy nawet do 4,12. Przed samym końcem notowań odreagowaliśmy na 4,11 po dobrych danych o cenach żywności.Warto jeszcze zwrócić uwagę na to, że poziom 4,06 jest poziomem psychologicznym. To właśnie tutaj dotarliśmy po uwolnieniu polskiej waluty w zeszłym roku.Czy dzisiejszy spadek wartości oznacza, że okres wzrostu polskiej waluty zakończył się? Nie jest to wcale takie pewne. Jeśli inflacja w grudniu rzeczywiście osiągnie poziom znacznie poniżej 9%, to realne stopy procentowe będą wciąż bardzo wysokie. Nie należy się spodziewać w najbliższym czasie niepokojów politycznych. Rano na rynku obligacji skarbowych można było zaobserwować prawdziwy boom. Mimo że już wczoraj, bezpośrednio po opublikowaniu danych o deficycie obrotów bieżących, ceny wzrosły dość znacznie (np. cena pięciolatka zmieniła się z 85,3 zł na 86,0 zł), pojawił się olbrzymi popyt. Doskonałe informacje, szczególnie zaś nadspodziewanie dobry eksport (takiego poziomu nie obserwowaliśmy od czasu kryzysu rosyjskiego), rozpaliły inwestorów do białości. Nic dziwnego, że wspomnianą obligację pięcioletnią kupowali nawet po 86,50 zł. Obroty jednak wciąż nie były bardzo duże. Wczesnym popołudniem doszło do niewielkiej korekty, potem do stabilizacji w oczekiwaniu na wyniki dzisiejszego przetargu obligacji zerokuponowych i pięcioletnich. Ogłoszono je o 14.30. Były zgodne z oczekiwaniami rynku, ale mimo to przed samym zamknięciem notowań znów przeważyła sprzedaż. Część inwestorów zdecydowała się jednak zrealizować zyski. W efekcie po raz pierwszy od dłuższego czasu odnotowujemy dzienny spadek. Byłby on jeszcze wyraźniejszy, gdyby nie dobre dane o cenach żywności (opublikowane o 16.00).