Piątek okazał się łaskawy dla polskiej waluty. Stało się tak przede wszystkim za sprawą informacji o zmianach w budżecie na 2001 r. Rząd ogłosił, że deficyt ekonomiczny zostanie zwiększony do 1,8%, w związku z przeznaczaniem części wpływów z UMTS na wydatki państwa.
Oczywiście, taka informacja nie może wywoływać euforii, jest ona z punktu widzenia stabilizacji makroekonomicznej nie najlepsza, ale z drugiej strony większość inwestorów była przekonana, że zmiany będą większe. Rano za dolara trzeba było zapłacić 4,11 zł, trzy grosze mniej niż w czwartek na zamknięciu rynku, a w ciągu kilkudziesięciu minut osiągnęliśmy 4,095 (około 6,7% powyżej parytetu). Trzeba jednak zwrócić uwagę na fakt, że wzrost wartości w stosunku do USD w tym okresie zawdzięczamy przede wszystkim porannemu wzmocnieniu wspólnej waluty. Około 13.00 byliśmy na 4,09 i był to najwyższy poziom piątkowych transakcji. Osiągnęliśmy go przede wszystkim dzięki dużemu zleceniu, jakie pojawiło się na rynku i było związane z czynnikami opisywanymi na początku (widać było także popyt na obligacje) oraz z otwieraniem pozycji spekulacyjnych, w związku z poniedziałkową publikacją danych o inflacji. Dzięki owemu zleceniu złoty wzmocnił się realnie, osiągając 7,0% powyżej parytetu. Do końca notowań było nawet jeszcze lepiej (maksymalnie 7,2%), ale ponieważ jednocześnie wspólna waluta wyraźnie straciła, złoty osłabił się wobec dolara. Notowania kończyliśmy na poziomie 4,105.Tuż po otwarciu rynku wspólną walutę ceniono na 0,9570 dolara (wzrost o 0,50 centa w stosunku do wczorajszego zamknięcia). Jednak mniej więcej w tym samym czasie opublikowano gorsze od oczekiwań dane o PKB we Francji i nie najlepsze dane o sprzedaży w Niemczech. Do tego doszły względy techniczne i w efekcie euro powoli zaczęło tracić. Jeszcze przed południem osiągnęliśmy 0,9510. Potem doszło wprawdzie do odreagowania na 0,9560, ale około 14.00 powrócił silny trend spadkowy. Stało się tak, ponieważ inwestorzy spodziewali się dobrych danych z USA (dobrych z punktu widzenia dolara). I rzeczywiście, o 14.30 zostało to potwierdzone. Z jednej strony sprzedaż detaliczna była znacznie większa niż wcześniejsze oczekiwania analityków, z drugiej strony PPI pomniejszony o ceny żywności i energii był wyższy niż przewidywania, co wskazuje na wciąż silny potencjał inflacyjny. A zatem zmniejsza się prawdopodobieństwo szybkiego spadku stóp procentowych i jednocześnie poprawia się klimat wokół przedsiębiorstw. W takiej sytuacji nie dziwi fakt, że już kilkadziesiąt minut po opublikowaniu danych (czyli około 15.00) byliśmy na 0,947. Pod koniec dnia doszło do niewielkiej korekty. Ostatnich transakcji dokonywano po 0,949. N