Faksem z Gdańska

Nie wystarczy wydawać publicznych pieniędzy na aktywne i bierne formy walki z bezrobociem. Zasiłki i robotypubliczne zamrażają problem, nie wydobywając nas z kręgu niemocy.

Byłoby nadużyciem porównanie ofensywy politycznej Olechowskiego, Tuska i Płażyńskiego do terapii szokowej Balcerowicza, ale w jednym i drugim przypadku skutkiem jest wstrząs i wyzwanie rzucone starym układom. Wstrząs ekonomiczny z roku 1990 objawił pierwsze efekty po siedmiu tygodniach, natomiast dzisiejszy wstrząs polityczny daje skutki natychmiastowe. I jest to dobra nowina dla gospodarki. Zarysował się mianowicie sojusz na rzecz niskich podatków i elastycznego kodeksu pracy. Tradycyjne hasła Unii Wolności, niezdolnej w pojedynkę przebić się do przodu, zyskały dynamicznego partnera w postaci Platformy Obywatelskiej, co wywołało nieoczekiwany zwrot w AWS. Jeszcze niedawno uzwiązkowiony AWS walczył o dobro świata pracy starymi metodami ? dokładając ciężary socjalne i finansowe pracodawcom. Zaś Unia gotowa była iść na zgniłe kompromisy w stylu ?wolne soboty, ale bez skrócenia tygodniowego czasu pracy?. Dziwoląg, pozbawiony ekonomicznego sensu. Teraz wszyscy zdają się mówić jednym głosem, przypominającym odwieczne recepty liberałów. Nie wystarczy wydawać publicznych pieniędzy na aktywne i bierne formy walki z bezrobociem. Zasiłki i roboty publiczne zamrażają problem, nie wydobywając nas z kręgu niemocy. Potrzebne są silne zachęty do tworzenia legalnych miejsc pracy, czyli niższe podatki i obciążenia socjalne oraz elastyczne ustawodawstwo pracy. Jest na to zgoda, jakiej wcześniej nie było. Szczególny to przypadek politycznej konkurencji, która doprowadziła do jednolitego frontu. Wobec tego, że armia 2,7 miliona bezrobotnych jest faktem, a rosnące zagrożenia ? w epoce wyżu demograficznego ? zajrzały w oczy politykom, nawet lewica nie powinna stwarzać przeszkód. Nie chce dziedziczyć nabrzmiałego problemu po wyborach. Istnieje zatem realna szansa dokonania szybkiej noweli kodeksu pracy w roku 2001. Co więcej, przeregulowana i socjalna Unia Europejska też popycha nas w tym kierunku. A to dlatego, że i tam przewartościowali poglądy na walkę z bezrobociem. Filarami ma być edukacja, wspomaganie małej przedsiębiorczości i zdolności adaptacyjnych oraz równość szans. I mają już efekty. Bezrobocie spada. Minister Komołowski mógł spokojnie podpisać porozumienie w tym duchu z komisarzem Unii Europejskiej. Ale zadecyduje tempo, w jakim niespodziewany, liberalny konsens zostanie przetłumaczony na nowe reguły gry. Horyzont tej akcji to maksimum 9 miesięcy... n

Nie wystarczy wydawać publicznych pieniędzy na aktywne i bierne formy walki z bezrobociem. Zasiłki i robotypubliczne zamrażają problem, nie wydobywając nas z kręgu niemocy.

Byłoby nadużyciem porównanie ofensywy politycznej Olechowskiego, Tuska i Płażyńskiego do terapii szokowej Balcerowicza, ale w jednym i drugim przypadku skutkiem jest wstrząs i wyzwanie rzucone starym układom. Wstrząs ekonomiczny z roku 1990 objawił pierwsze efekty po siedmiu tygodniach, natomiast dzisiejszy wstrząs polityczny daje skutki natychmiastowe. I jest to dobra nowina dla gospodarki. Zarysował się mianowicie sojusz na rzecz niskich podatków i elastycznego kodeksu pracy. Tradycyjne hasła Unii Wolności, niezdolnej w pojedynkę przebić się do przodu, zyskały dynamicznego partnera w postaci Platformy Obywatelskiej, co wywołało nieoczekiwany zwrot w AWS. Jeszcze niedawno uzwiązkowiony AWS walczył o dobro świata pracy starymi metodami ? dokładając ciężary socjalne i finansowe pracodawcom. Zaś Unia gotowa była iść na zgniłe kompromisy w stylu ?wolne soboty, ale bez skrócenia tygodniowego czasu pracy?. Dziwoląg, pozbawiony ekonomicznego sensu. Teraz wszyscy zdają się mówić jednym głosem, przypominającym odwieczne recepty liberałów. Nie wystarczy wydawać publicznych pieniędzy na aktywne i bierne formy walki z bezrobociem. Zasiłki i roboty publiczne zamrażają problem, nie wydobywając nas zocy. Potrzebne są silne zachęty do tworzenia legalnych miejsc pracy, czyli niższe podatki i obciążenia socjalne oraz elastyczne ustawodawstwo pracy. Jest na to zgoda, jakiej wcześniej nie było. Szczególny to przypadek politycznej konkurencji, która doprowadziła do jednolitego frontu. Wobec tego, że armia 2,7 miliona bezrobotnych jest faktem, a rosnące zagrożenia ? w epoce wyżu demograficznego ? zajrzały w oczy politykom, nawet lewica nie powinna stwarzać przeszkód. Nie chce dziedziczyć nabrzmiałego problemu po wyborach. Istnieje zatem realna szansa dokonania szybkiej noweli kodeksu pracy w roku 2001. Co więcej, przeregulowana i socjalna Unia Europejska też popycha nas w tym kierunku. A to dlatego, że i tam przewartościowali poglądy na walkę z bezrobociem. Filarami ma być edukacja, wspomaganie małej przedsiębiorczości i zdolności adaptacyjnych oraz równość szans. I mają już efekty. Bezrobocie spada. Minister Komołowski mógł spokojnie podpisać porozumienie w tym duchu z komisarzem Unii Europejskiej. Ale zadecyduje tempo, w jakim niespodziewany, liberalny konsens zostanie przetłumaczony na nowe reguły gry. Horyzont tej akcji to maksimum 9 miesięcy...