Na przebiegu wczorajszej sesji w zasadniczy sposób miały zaważyć dwa czynniki ? piątkowe uchwalenie budżetu oraz silna przecena na Nasdaq połączona z odbiciem DJIA od istotnej strefy oporu w okolicach 11 tys. pkt. Duże znaczenie, jakie dla wyników spółek notowanych na Wall Street ma zdecydowany zwrot w polityce monetarnej Fed, uzasadniał oczekiwanie pokonania wspomnianego oporu przez średnią przemysłową. W tym kontekście piątkowy spadek amerykańskiego indeksu tradycyjnej gospodarki stanowi pierwsze ostrzeżenie przed zbyt optymistyczną interpretacją ostatnich posunięć Fed w odniesieniu do ich wpływu na amerykański, ale także globalny rynek akcji. Taki stan rzeczy musiał wywołać dość silny odruch podażowy na GPW, znajdującej się akurat ? jak mogło się wydawać ? w dość zaawansowanej fazie akumulacji akcji, głównie banków oraz wybranych spółek o największej kapitalizacji. Tyle tylko że wczorajsza, granicząca chwilami z paniką, skala spadków polskich blue chips z Elektrimem i TP SA na czele, na tle dość neutralnej sytuacji na parkietach Eurolandu, przemawia raczej za wyprzedażą posiadanych walorów przez inwestorów zagranicznych, korzystających z rekordowo wysokiego kursu złotego. W ten sposób GPW znalazła się w typowo dwuznacznej sytuacji, polegającej na tym, że w warunkach prowzrostowych wskazań analizy technicznej, poprawiających się danych makro, poważnego ograniczenia ryzyka politycznego i wreszcie bliskiej perspektywy redukcji stóp NBP, wiarygodne jeszcze niedawno wzrostowe perspektywy krajowego rynku akcji stają obecnie z niezbyt czytelnych przyczyn pod dużym znakiem zapytania.