Przebieg poniedziałkowej sesji na GPW był podporządkowany w pełni uzasadnionym, choć nie spełnionym od co najmniej tygodnia, oczekiwaniom silnego odreagowania rynku po miesięcznej, już prawie dwudziestoprocentowej, przecenie polskich akcji. Problem jednak w tym, że pomimo bardzo silnego wyprzedania wciąż nie widać tej ?czarodziejskiej różdżki?, za dotknięciem której miałby się nagle pojawić popyt zdolny do podniesienia indeksów choćby o kilka procent. Niczego dobrego, z punktu widzenia posiadaczy długich pozycji, nie należy oczekiwać ze strony zagranicy po spadku dolara poniżej 4 zł ani też raczej ze strony OFE po wynikach lutego. Za to dalszy, już nawet nie tak dramatyczny, spadek indeksów może stanowić dla banków kredytujących zakup akcji sygnał do zdecydowanego zamykania pozycji swoich klientów. Ogólnie mamy zatem wciąż bardzo niepewną sytuację, której przewodnim motywem jest czekanie na wzrostową korektę, raczej jednak z akcjami aniżeli z gotówką pod ręką.W tych okolicznościach jedynym czynnikiem, na którym można opierać konstruowanie krótkoterminowego wzrostowego scenariusza dla GPW, jest przyjęcie założenia o choćby okresowym wyczerpaniu potencjału spadkowego przez Nasdaq Composite oraz utrzymaniu wsparcia dla DJIA na poziomie 10,3 tys. pkt. Problem jednak w tym, że poza oczekiwaną za dwa tygodnie kolejną obniżką stóp procentowych przez Fed, brak wiarygodnych przesłanek uzasadniających tego typu przewidywania, co sprawia, że dokonywane obecnie inwestycje wciąż są obciążone ponadprzeciętnym ryzykiem.