Państwo sprzeda 37,86 proc. udziałów w największym ukraińskim operatorze telefonów stacjonarnych. Fond Gosudarstwiennogo Imuszestwa Ukrainy (FGI - odpowiednik polskiego ministerstwa skarbu) ogłosił wczoraj, że akcje Ukrtelekomu zostaną uplasowane przede wszystkim na zagranicznych giełdach. Na krajowe parkiety ma trafić tylko 5 proc. papierów spółki.
Debiut na międzynarodowych rynkach planowany jest między sierpniem a grudniem. Na ukraińskie giełdy papiery trafią między 28 marca a 23 lipca.
Rząd, który kontroluje obecnie 92,8 proc. udziałów spółki telekomunikacyjnej, docelowo chce pozostawić sobie 50 proc. jej akcji plus jeden walor.
Możliwe że firma będzie prywatyzowana przez GPW. - Nie podjęto jeszcze decyzji, na jaki parkiet trafią papiery Ukrtelekomu. Nie wykluczamy, że oferta będzie przeprowadzana w Warszawie - mówiła nam dwa miesiące temu Nina Jaworskaja, rzeczniczka prasowa FGI.
Od tego czasu plany sprzedaży spółki zmieniały się jednak wielokrotnie. W styczniu planowano sprywatyzować aż 42,8 proc. udziałów w Ukrtelekomie. 32,8 proc. akcji miało trafić na zagraniczne rynki, a 10 proc. na krajowy. Kilka tygodni później zdecydowano jednak, że na ukraińskich giełdach zostanie sprzedanych tylko 5 proc. akcji spółki. Na początku marca prywatyzacja tego pakietu również stanęła pod znakiem zapytania. - Uważam, że koncern nie jest przygotowany do prywatyzacji. Został włączony do spisu firm przeznaczonych na sprzedaż tylko dlatego, bo naciskał na to prezydent Wiktor Juszczenko - mówił wtedy Wołodymyr Makuha, minister gospodarki. Groziło więc przesunięcie debiutu o rok.