Po prostu staramy się być lękliwi, kiedy inni są chciwi, a staramy się być chciwi, kiedy inni są lękliwi - pisał ponad 20 lat temu Warren Buffett. To de facto kontrariańskie credo inwestycyjne nie przypada zapewne do gustu amatorom gry z trendem. W końcu, jak mówi stare porzekadło, "trend is your friend".
Paradoks polega na tym, że oba te fundamentalne wyznania są historycznie uzasadnione. Wszystko zależy od tego, kto i jak miałby owe prawdy objawione (ale i dowiedzione) stosować w praktyce. To, co często faktycznie mało atrakcyjne z punktu widzenia aktywnych graczy, w praktyce może się okazać warte rozważenia przez zdecydowanie przeważających liczebnie mniej aktywnych inwestorów, zwłaszcza tzw. funduszowych.
Przyjaciel trend
Zacznijmy od gry "z trendem". Zwykle przez pojęcie rozumiana jest z pozoru prosta technika obejmująca m.in. rygorystyczne trzymanie się "stop-lossów", by kontrolować dopuszczalny rozmiar strat na poszczególnych pozycjach (długich lub krótkich) i nie dopuszczać do zbytnich ubytków kapitału przy jednoczesnym odważnym czekaniu na wzrost wartości swojej pozycji (analogicznie - długiej, krótkiej - obojętnie) - czyli na poleganiu na sile owego przyjacielskiego trendu. Oczywiście, określanie, co jest, a co nie jest faktycznym trendem (czy jego zmianą) to zajęcie cokolwiek ryzykowne - stąd wspieranie się analizą techniczną, w nadziei na "odkrycie" optymalnego momentu wejścia czy wyjścia z pozycji. Stąd też okresy pozostawania poza rynkiem w oczekiwaniu na jakieś wyraźniejsze sygnały klarowania trendu.
Integralnym elementem omawianego podejścia jest jednak duży dystans do rozpatrywania gwałtownych zmian cen w kontekście ewentualnych okazji inwestycyjnych. Tak, by nie znaleźć się w sytuacji "łapacza" spadającego noża (siekiery). Owym groźnym dla portfela zakrwawionym narzędziem jest gwałtownie taniejący lub drożejący papier, stwarzający pozory niesłychanej okazji inwestycyjnej (long lub short). To, co relatywnie tanie, może bowiem być w przyszłości znacznie tańsze, a drogie - jeszcze droższe. Siła trendu przeczy czasem zdrowemu rozsądkowi (nie mówiąc o fundamentach) - łapanie owego noża w przypadku "zalewarowanego mocno" inwestora może oznaczać bowiem nie tylko zastrzyk adrenaliny, ale i to, że owe emocje inwestor przypłaci zawałem, a jego portfel - masakrą.