Islandia przestanie topnieć?

Mimo że kryzys walutowy nie został jeszcze zażegnany, wygląda na to, że najgorsze Islandia ma za sobą

Aktualizacja: 27.02.2017 14:18 Publikacja: 21.05.2008 09:31

W ostatnim czasie jednym z najważniejszych tematów dla inwestorów działających na rynkach rozwijających się jest przyszłość małej wyspy na północnym Atlantyku. Islandia do niedawna uważana była za jedną ze wzorcowych gospodarek. Owszem, istniały obawy o stabilność zewnętrzną ze względu na olbrzymi deficyt na rachunku obrotów bieżących, ale były one usprawiedliwiane dużymi potrzebami importowymi związanymi z otwieraniem kolejnych hut aluminium (jedna taka huta potrafiła zwiększyć PKB o 10 proc.). Słusznie twierdzono bowiem, że deficyt ten zostanie skompensowany przez eksport aluminium po zakończeniu inwestycji.

Jednocześnie inflacja utrzymywała się na podwyższonym poziomie, ale stopy procentowe były na tyle wysokie, że zachęcały kapitał zagraniczny. Problemy zaczęły się jednak wraz z gwałtownym wzrostem aktywów islandzkich banków. Trzy główne instytucje - Kaupthing, Glitnir oraz Landsbanki - miały aktywa ośmiokrotnie przekraczające PKB Islandii. Pojawiały się wręcz głosy, że Islandia to jeden wielki fundusz hedgingowy przebrany za państwo. Dlatego też na początku roku zaufanie do gospodarki Islandii gwałtownie spadło. Inwestorzy zaczęli obawiać się pożyczać pieniądze bankom islandzkim, co doprowadziło do załamania na rynku pieniężnym. Być może trudno w to uwierzyć, ale jeszcze kilka dni temu jednodniowa stopa procentowa w koronie islandzkiej była ujemna i wynosiła minus 15 proc. Doszło wręcz do paradoksalnej sytuacji, że można było pożyczyć korony od banków islandzkich pod zastaw euro, ulokować je w Japonii i zarobić na różnicy w stopach procentowych.

Innymi słowy, główne wsparcie dla korony islandzkiej wyczerpało się i mieliśmy do czynienia z kryzysem walutowym oraz eksplozją inflacji. Dodajmy, że Islandia była oceniona przez agencję ratingową Moody?s na poziomie Aaa, czyli takim jak Niemcy, Szwecja, Wielka Brytania czy Kanada. Miało też to swoje konsekwencje dla innych walut rozwijających się, ponieważ generalnie pogorszył się apetyt na ryzyko.

Bank centralny długo zwlekał z podjęciem odpowiednich kroków. Podwyżki stóp procentowych nie mogły dać odpowiednich rezultatów, ponieważ problem nie leżał w finansowaniu w walucie krajowej, ale w braku dostępu do międzynarodowych rynków pieniężnych. Miało to swoje odzwierciedlenie w kwotowaniach na rynku tzw. kredytowych instrumentów pochodnych. Otóż zabezpieczenie się przez bankructwem jednego z islandzkich banków wymagało kupna "polisy", której "składka" wynosiła 10 proc. wartości pożyczki. Dla porównania - w chwili najgorszej paniki na światowych rynkach za podobne zabezpieczenie obligacji emitowanych przez Citigroup należało zapłacić 2,5 proc. wartości, a zabezpieczenie przed bankructwem Polski kosztuje obecnie 0,4 proc.

Jednak w zeszłym tygodniu z odsieczą przyszły trzy skandynawskie banki centralne (szwedzki, norweski i duński) i zobowiązały się udostępnić 1,5 mld euro Bankowi Islandii, jeśli zajdzie taka potrzeba. Miałaby to być pożyczka pod zastaw koron islandzkich. Nordyckie banki chciały w ten sposób pokazać, że waluta ta w dalszym ciągu zasługuje na zaufanie. W konsekwencji rezerwy walutowe Islandii efektywnie podwoiły się, a inwestorzy masowo zaczęli odkupować koronę. Koronę, która wcześniej w tym roku straciła 30 proc. w stosunku do euro.Mimo że kryzys walutowy nie został jeszcze zażegnany, wygląda na to, że najgorsze Islandia ma za sobą. A najciekawsze jest to, że niewykluczone, iż Bank Islandii nie będzie wcale musiał pożyczyć euro od innych skandynawskich banków. Sama gotowość do takiego ruchu może wystarczyć, żeby odbudować utracone zaufanie. Jednak nie należy oczekiwać, że postrzeganie banków islandzkich powróci do dawnego poziomu. Pewna doza niepewności pozostanie na długo, co przypominać będzie innym krajom rozwijającym się, jakie mogą być koszty kryzysu w systemie bankowym.

strateg w TD Securities, Londyn

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy