To bardzo dużo, zważywszy że w styczniu średni dobowy popyt wynosił 51 mln m sześc. Z powodu niskich temperatur w najbliższych dniach zużycie błękitnego paliwa może być jeszcze większe. Z prognoz Gaz-Systemu wynika, że kolejne rekordowe zużycie będzie zanotowane dziś i wyniesie 73 mln m sześc.

Czy krajowe spółki są w stanie sprostać takiemu popytowi? – Mamy w Polsce wystarczającą ilość gazu, żeby pokryć rosnące zapotrzebowanie odbiorców. Także system przesyłowy jest przygotowany od strony technicznej do transportowania takich ilości gazu – uważa Jan Chadam, prezes Gaz-Systemu. Również Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, które dostarcza ponad 98 proc. surowca do krajowych odbiorców, zapewnia, że gazu nie zabraknie. – Import gazu do Polski jest obecnie realizowany zgodnie ze zgłaszanym przez nas zapotrzebowaniem. Reszta surowca dostarczanego do końcowych odbiorców pochodzi z wydobycia własnego oraz podziemnych magazynów gazu – twierdzi Joanna Zakrzewska, rzecznik prasowy PGNiG. Dodaje, że magazyny spółki są obecnie wypełnione w 61 proc., co oznacza, że znajduje się w nich nieco ponad 1 mld m sześc. surowca.

Mimo mroźnej zimy Gaz-System na razie nie myśli o wystąpieniu do ministra gospodarki o wprowadzenie ustawowych ograniczeń w dostawach gazu. Podjęcie takiej decyzji skutkowałoby zmniejszeniem dostaw do klientów odbierających ponad 10 tys. m sześc. gazu dziennie. Jest ich ponad 400. Każdy z tych odbiorców musiałby zmniejszyć odbiór surowca do minimalnego wolumenu, niezbędnego do utrzymania w sprawności posiadanych instalacji produkcyjnych.

Ograniczenia ustawowe nie dotyczyłyby podmiotów użyteczności publicznej (szpitale, ciepłownie). Od kilku dni mniej gazu dociera do PKN Orlen, Zakładów Chemicznych Police i Zakładów Azotowych Puławy. To jedyne firmy, z którymi PGNiG ma umowy uwzględniające zmniejszenie dostaw.

Gazprom: Bez dodatkowego gazu

Na prośbę zwiększenia dostaw gazu do zmagających się z trudnymi warunkami atmosferycznymi krajów Europy Zachodniej zareagował sam premier Rosji Władimir Putin. Polecił szefowi państwowego Gazpromu przesłanie dodatkowych ilości surowca po zaspokojeniu potrzeb wewnętrznych kraju. Jak się jednak okazuje, Rosja ma zbyt duże potrzeby, by zrealizować dodatkowe dostawy dla Europy, poinformował o tym wiceprezes Gazpromu Aleksandr Krugłow, podkreślając, że po 10?proc. spadku dostaw na Zachód w ubiegłym tygodniu obecnie są one realizowane planowo. Rzecznik Komisji Europejskiej ds. energii Marlene Holzner potwierdziła wczoraj, że dostawy gazu z Rosji wróciły do normy, jednak nie wszędzie. W pełni są one realizowane w Bułgarii, Austrii, Polsce, Grecji na Węgrzech i Słowacji. Mniejsze ilości gazu płyną do Włoch, Rumunii i Niemiec. To oznacza, że nie ma podstaw do uruchamiania mechanizmu kryzysowego. KE wciąż czeka na wyjaśnienia rosyjskich władz w sprawie ograniczeń dostaw. Sytuacja nie jest jednak traktowana jako niedotrzymanie zobowiązań kontraktowych przez Rosję. Umowy z krajami europejskimi zakładają „pewną elastyczność" dostaw w przypadku zwiększonego zapotrzebowania w  Rosji. aga