Jak pan ocenia obecną sytuację na GPW i wyceny notowanych tu spółek?
Generalnie wyceny na giełdzie nie zawsze odzwierciedlają cenę, jaką fundusz byłby skłonny za daną spółkę zapłacić. Są różne warianty: zdarza się, że na giełdzie jest notowana firma, której modelu biznesowego rynek nie rozumie i np. jest wystraszony jednorazową stratą, a w efekcie akcje takiej spółki są niedoszacowane. Zdarzają się też takie firmy, gdzie spory procent kapitału jest w rękach jednego właściciela. I to od niego w dużej mierze zależy, jak firma sobie radzi – czy właściciel nastawiony jest prorozwojowo, czy też szuka okazji, by pomnożyć swój majątek i np. sprzedać takiej spółce swoje inne biznesy.
Panuje obiegowa teoria, że spowolnienie gospodarcze sprzyja akwizycjom, ponieważ wtedy spadają wyceny. Rzeczywiście tak jest?
Niekoniecznie. Na przykład w 2009 r. właściciele firm pamiętali jeszcze wyceny z 2007 r., kiedy to na giełdach panowała hossa. I nie byli skłonni sprzedawać swoich biznesów taniej. A to utrudniało dojście transakcji do skutku.
CV
Matthew Strassberg jest partnerem w Mid Europa Partners. Prowadzi inwestycje funduszu m.in. w sektorze medycznym. Zanim w 2002 roku dołączył do zespołu Mid Europy, pracował m.in. w grupie Merrill Lynch oraz w departamencie fuzji i przejęć JP Morgan w Londynie i Nowym Jorku.