Czy Amerykanom uda się wyprosić Chińczyków z Kanału Panamskiego?

Władze Panamy dosyć szybko dostosowały się do części żądań nowej waszyngtońskiej administracji. Pod jej naciskiem wycofały się m.in. z uczestnictwa w wielkiej chińskiej Inicjatywie Pasa i Szlaku. Stanom Zjednoczonym bardzo zależy na strategicznej trasie transportowej.

Publikacja: 10.02.2025 06:00

Kanał Panamski to strategiczna inwestycja zbudowana w latach 1904–1914 przez Amerykanów, a rozbudowa

Kanał Panamski to strategiczna inwestycja zbudowana w latach 1904–1914 przez Amerykanów, a rozbudowana w latach 2007–2016 przez Panamę. Mocno skraca drogę z Pacyfiku na Atlantyk.

Foto: Shutterstock

Słowa Donalda Trumpa o tym, że USA chcą przejąć Kanał Panamski, mogły być traktowane jako żart, dziwactwo czy wręcz przejaw imperialnego szaleństwa tego polityka. O tym, że trzeba było je od początku traktować bardzo poważnie, przekonaliśmy się dopiero po wizycie w Panamie Marca Rubio, nowego amerykańskiego sekretarza stanu. Rubio, człowiek związany z głównym nurtem Partii Republikańskiej, ostrzegł władze Panamy, że Stanom Zjednoczonym nie podobają się silne chińskie wpływy w tym kraju i że USA mogą zareagować ostrzej, jeśli Pekin będzie miał wpływ na działanie strategicznego Kanału Panamskiego. Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Panama ogłosiła, że nie przedłuży uczestnictwa w chińskiej infrastrukturalnej Inicjatywie Pasa i Szlaku (Nowym Jedwabnym Szlaku). Wcześniej, by przystąpić do tej inicjatywy i przyciągnąć inwestycje z ChRL, zerwała stosunki dyplomatyczne z Tajwanem. Panama zwolni też amerykańskie okręty wojenne z opłat za przepływ Kanałem. Być może też odbierze zarejestrowanej w Hongkongu spółce Hutchinson Ports kontrolę nad portami znajdującymi się na obu wejściach do kanału. Petycję w tej sprawie do Sądu Najwyższego złożyła już grupa prawników wskazująca, że Chińczycy nie płacą podatków i łamią warunki koncesji.

Strategiczna droga

Presja stworzona przez administrację Trumpa bardzo szybko przyniosła więc pozytywne efekty dla Waszyngtonu. Jak na razie Amerykanie sięgnęli po rozwiązanie pozwalające Panamie zachować twarz i kontrolę nad kanałem. Nietrudno sobie wyobrazić, że w przypadku wojny z Chinami USA szybko wysłałyby swoje wojska do zajęcia Kanału Panamskiego. Wszak to strategiczny obiekt, pozwalający na szybkie przerzucanie amerykańskiej floty wojennej z Atlantyku na Pacyfik. Z tego powodu w latach 1903–1999 USA dzierżawiły od Panamy kanał oraz pas ziemi wokół niego szeroki na około 16 km. (Mocno zmniejszony w 1979 r. na mocy układu USA z Panamą). Amerykanie byli też inicjatorami oraz wykonawcami budowy kanału. By dokonać tej inwestycji, zorganizowali nawet w 1903 r. oderwanie się Panamy od Kolumbii. Ewentualne zajęcie Kanału Panamskiego przez USA podczas wojny byłoby podobnym ruchem jak zajęcie przez Brytyjczyków Islandii w 1940 r. czy okupacja Grenlandii przez USA w latach 1941–1945. Zwłaszcza, że Panama nie posiada sił zbrojnych, które byłyby w stanie bronić kanału. Ma tylko policję i straż przybrzeżną dysponującą niewielką flotyllą małych jednostek patrolowych.

Przez liczący 82 km Kanał Panamski przepływa średnio 14 tys. statków rocznie, przewożących 511 mln ton ładunków. To trasa pierwszego wyboru dla 58 proc. kontenerowców płynących z Azji na wschodnie wybrzeże USA. W latach 2007–2016 rozbudowano kanał kosztem ponad 5 mld USD. Mimo to w ostatnich latach pojawiły się poważne problemy z jego przepustowością. Susze, potęgowane przez zjawisko klimatyczne El Nino, sprawiały, że spadał poziom wody w jeziorach zasilających śluzy kanału. O ile normalnie mogło tamtędy przepływać do 40 statków dziennie, o tyle w lutym 2024 r. obowiązywało ograniczenie przepływu do 18 statków dziennie. Przy obu wejściach do kanału tworzyły się długie kolejki jednostek czekających przez wiele dni na możliwość przebycia tej trasy. To przekładało się na wzrost kosztów transportu. O ile średnia opłata za przepłynięcie kanału wynosi 60 tys. USD, o tyle za ominięcie kolejki trzeba zapłacić ekstra, a cena pozwolenia rośnie zależnie od popytu. Jesienią 2023 r. sięgała nawet 2,4 mln USD. To tworzyło wrażenie, że Panama nie radzi sobie z utrzymywaniem kanału.

– Kanał Panamski jest jednym z z największych cudów świata. A oddaliśmy go nie Chinom, ale Panamie, która wszystko zrujnowała – narzekał prezydent Trump, twierdząc również, że Panama pobiera od amerykańskich statków „absurdalne” opłaty za przepływ.

Kraj spółek-wydmuszek

„Każdy metr kwadratowy Kanału Panamskiego i otaczających go terenów jest częścią Panamy i tak już pozostanie” – zatweetował pod koniec grudnia 2024 r. Jose Raul Mulino, prezydent Panamy. Kontrola nad kanałem to nie tylko kwestia dumy narodowej. To również około 0,5 mld USD rocznie przychodów do budżetu. Aktywność gospodarcza związana z kanałem odpowiada za 7,7 proc. PKB Panamy, 2,9 proc. zatrudnienia w tym kraju oraz 23,6 proc. przychodów budżetowych. W pobliżu Kanału Panamskiego funkcjonuje strefa wolnego handlu Colon, będąca największym wolnym portem na półkuli zachodniej.

Czytaj więcej

Jak Bush senior najechał Panamę pod byle pretekstem w 1989 r.

Panama jest co prawda krajem mającym tylko nieco ponad 4 mln mieszkańców, ale jej gospodarka (87,4 mld USD nominalnego PKB) jest większa od na przykład gospodarki Urugwaju czy Sri Lanki. Tamtejszy PKB na głowę (liczony według parytetu siły nabywczej) wynosi 42,77 tys. USD i jest to wyższy wskaźnik niż dla Turcji czy dla Chile. W sąsiednich Kolumbii i socjalistycznej Nikaragui to odpowiednio: 22,19 tys. USD i 9,36 tys. USD. Panama jest więc krajem stosunkowo zamożnym na tle regionu. Nie jest też mocno uzależniona gospodarczo od handlu z USA. W 2022 r. Stany Zjednoczone odpowiadały tylko za 5,4 proc. jej eksportu, czyli mniej niż Korea Płd. (8,2 proc.), Japonia (11,9 proc.) czy Chiny (17,2 proc.). Import z USA odpowiadał wtedy za 19,6 proc. dóbr sprowadzanych do Panamy, a z Chin za 20,4 proc. Teoretycznie Panama mogłaby więc wytrzymać wojnę handlową z USA. Mały wpływ na nią mają też amerykańskie obostrzenia imigracyjne. Sama walczy z napływem nielegalnych imigrantów, którzy próbują przebijać się na północ kontynentu poprzez przesmyk Darien. Czemu więc jej władze tak szybko się ugięły pod naciskiem nowej waszyngtońskiej administracji?

Nie zapominajmy, że gospodarka Panamy jest oparta na usługach. Kraj ten jest rajem podatkowym, w którym bogaci ludzie z całego świata ukrywają swoje majątki. Dobrze to pokazała w zeszłej dekadzie afera znana jako „Panama Papers”, w ramach której ujawniono istnienie w tym kraju spółek-wydmuszek należących do szeregu dyktatorów, polityków, oligarchów i celebrytów z różnych krajów. Obecny prezydent Panamy stwierdził jednak, że dokumenty ujawnione w ramach „Panama Papers” to fałszerstwa. Jak widać, obawia się on o reputację swojego kraju. Tak się jednak składa, że największą na świecie siłę wśród regulatorów finansowych mają amerykańskie instytucje rządowe. Jeśli one nakażą bankom z Wall Street trzymać się z daleka od instytucji finansowych z Panamy, to cały model rozwoju tego latynoskiego kraju zostanie podważony. I zapewne dlatego władze Panamy bardzo nie chcą zadrażniać relacji z USA.

Gospodarka światowa
Cła na stal nie wystraszyły rynków
Gospodarka światowa
Jak Bush senior najechał Panamę pod byle pretekstem w 1989 r.
Gospodarka światowa
Niektóre wojny handlowe to wojny narkotykowe?
Gospodarka światowa
Niemiecka produkcja przemysłowa najniższa od maja 2020
Gospodarka światowa
USA: Przybyło mniej etatów, ale bezrobocie spadło
Gospodarka światowa
Czeski Bank Narodowy wrócił do cięcia stóp procentowych