Reakcje inwestorów na atak rakietowo-dronowy Iranu na Izrael były lekko nerwowe, ale bardzo dalekie od paniki. Świadczyły o tym choćby notowania ropy. Cena ropy gatunku Brent spadała w poniedziałek rano o 0,6 proc. i zeszła lekko poniżej poziomu 90 USD za baryłkę. Ropa gatunku WTI taniała wówczas o 0,8 proc., a jej baryłka kosztowała 85 USD.
Nadzieje na brak eskalacji
Inwestorzy wyraźnie uznali, że konflikt pomiędzy Izraelem oraz Iranem raczej się nie zaostrzy. – Irańskie uderzenie odwetowe na Izrael wydaje się być wystarczająco duże, by było rewanżem za zabójstwo przedstawicieli irańskiego personelu wojskowego w Syrii, a jednocześnie nie było na tyle niszczące, by doprowadzić do dalszego zaostrzenia konfliktu – twierdzi Tony Sycamore, analityk IG Markets.
Eksperci Goldman Sachs szacują, że w cenach ropy odzwierciedlona jest już premia za ryzyko geopolityczne wynosząca od 5 USD do 10 USD za baryłkę. „Koszt ubezpieczenia przed zwyżkami cen ropy wzrósł po atakach na rosyjskie rafinerie i wraz ze wzrostem napięć izraelsko-irańskich. Pozostał jednak mniej podwyższony niż w październiku 2003 r. czy w 2022 r., gdyż bliskowschodnia produkcja ropy jest nietknięta przez wojnę” – zauważają analitycy Goldmana.
Wielu analityków twierdzi jednak, że gdyby Izrael zdecydował się na poważną odpowiedź zbrojną, obejmującą uderzenia w irańską infrastrukturę naftową, to wówczas cena ropy może bardzo łatwo przekroczyć poziom 100 USD za baryłkę. – Każdy atak na instalacje wydobywcze lub eksportowe w Iranie może sprawić, że cena ropy Brent skoczy do 100 USD za baryłkę, a zamknięcie cieśniny Ormuz przez Iran może doprowadzić cenę do 120–130 USD za baryłkę – prognozuje Andy Lipow, szef firmy konsultingowej Lipow Oil Associates.