Po nieco ponad tygodniu od zamrożenia przez administrację Joe Bidena wydawania nowych pozwoleń na eksport LNG ceny gazu ziemnego w Europie praktycznie wróciły do punktu wyjścia. W poniedziałek za megawatogodzinę gazu z dostawą za miesiąc płaciło się w Holandii 28,1 euro, o około 2 proc. więcej niż 25 stycznia, czyli na dzień przed decyzją w tej sprawie.
Gazowe moratorium Bidena. UE może spać spokojnie?
W międzyczasie wahania cen były bardzo duże nawet jak na ten wyjątkowo zmienny w ostatnich trzech latach rynek – chwilowo rosły nawet o 28 proc., ale i były na 11-procentowym minusie. Joe Biden, którego czeka ciężka batalia o reelekcję jesienią, poczynił gest w kierunku liberalnego elektoratu (gaz jako paliwo kopalne przyczynia się do zmian klimatycznych), jednak administracja zapewnia partnerów z UE, że dostawy paliwa są bezpieczne.
Moratorium na nowe pozwolenia ma pozwolić na ocenę, jaki będzie ich wpływ na zmiany klimatyczne, ale i gospodarkę oraz bezpieczeństwo energetyczne USA. To jednak nie przeszkodzi, by w całej obecnej dekadzie amerykański eksport LNG podwoił się dzięki uruchamianiu terminali, które już otrzymały licencje.
- Nasi sojusznicy, czy to w Azji, jak Japonia, czy to w Europie, nie mają powodów do obaw – deklarował w poniedziałek zastępca sekretarza stanu Geoffrey Pyatt.
Jednak do cofnięcia decyzji Biały Dom wzywają organizacje biznesowe tak z USA, jak i z krajów sojuszniczych. Jak we wspólnym liście do prezydenta Bidena zauważają stowarzyszenia z USA, UE i Japonii, globalny wzrost popytu na gaz utrzyma się do lat 30. tego wieku, a to oznacza, że do jego zaspokojenia będzie potrzebne zwiększanie dostaw.