Po tym jak Liz Truss złożyła rezygnację, funt umacniał się do dolara o 0,8 proc., a rentowności 10-letnich obligacji lekko zniżkowały. Wobec złotego funt taniał o 0,4 proc., do poniżej 5,49 zł, co było związane z odzyskiwaniem sił przez naszą walutę.
Dymisja nie była wielkim zaskoczeniem. Nastąpiła po wielu dniach rynkowych spekulacji i nacisków ze strony członków Partii Konserwatywnej, niezadowolonych z zamieszania, jakie wywołały plany Truss dotyczące m.in. cięć podatków. Nastąpiła też w momencie, kiedy funt i brytyjskie obligacje mają za sobą prawie miesiąc odreagowania, związanego z wycofywaniem się rządu z zamiarów łagodzenia dyscypliny fiskalnej.
– Dopóki kurz nie opadnie, największy wpływ na notowania brytyjskich aktywów będzie miała walka o władzę, jednak potem do głosu dojdą fundamenty. Potencjał umocnienia funta jest naszym zdaniem nadal bardzo ograniczony – komentował w rozmowie z agencją Bloomberg Stephen Gallo, szef strategii walutowej na Europę w Bank of Montreal.
Czytaj więcej
Uwagę inwestorów przykuła dzisiaj przede wszystkim rezygnacja Liz Truss ze stanowiska Premiera Wielkiej Brytanii, która była tym bardziej zaskakująca w świetle poprzednich deklaracji Truss.
Jednocześnie inwestorzy wycofywali się z najdalej idących oczekiwań co do podwyżek stóp Banku Anglii, co wskazywało na ich wiarę, że zwrot w stronę utrzymania dyscypliny budżetowej pozwoli na nieco łagodniejszą politykę pieniężną. Jak jednak podkreślali finansiści, sytuacja polityczna wciąż jest bardzo niepewna, a trudno jest oceniać, jak na plany przyszłego premiera zareagują decydenci z Banku Anglii.