Czy Ankara skorzysta z wojny w Ukrainie?

Gospodarka turecka nie może sobie obecnie pozwolić na rezygnację z rosyjskiego gazu, a drożejące surowce energetyczne podsycają u niej inflację. Porażki Rosji umacniają natomiast pozycję Turcji w regionie Kaukazu i na Bliskim Wschodzie.

Aktualizacja: 07.05.2022 17:59 Publikacja: 07.05.2022 11:00

Istambuł stał się w ostatnich tygodniach jednym z celów dla emigracji z Rosji. Do Turcji przybyły dz

Istambuł stał się w ostatnich tygodniach jednym z celów dla emigracji z Rosji. Do Turcji przybyły dziesiątki tysięcy Rosjan, zwykle wykształconych i zamożniejszych. Uznali, że będzie im się tam żyło lepiej niż w coraz bardziej izolowanej od świata Rosji.

Foto: Bloomberg

– Konflikt w Ukrainie znajdzie rozwiązanie w Turcji. Jeśli nie w Ankarze, to w Istambule – stwierdził turecki prezydent Recep Erdogan. Odniósł się w ten sposób do swoich prób mediowania pomiędzy Ukrainą i Moskwą. Turcja była już miejscem negocjacji pomiędzy delegacjami rządów obu krajów. Jak na razie nie przyniosły one żadnych znaczących skutków, ale ekipa Erdogana umiejętnie wykorzystuje swoje działania rozjemcze i pokazuje, że może utrzymywać dosyć dobre relacje z obiema stronami konfliktu. Turcja nie rezygnuje z rosyjskiego gazu i ropy. Nie zamknęła też swojej przestrzeni powietrznej dla rosyjskich samolotów cywilnych i nadal chętnie przyjmuje turystów z Rosji. Jednocześnie jednak dostarcza broń Ukrainie i udziela jej pomocy humanitarnej. Tureckie drony Bayraktar TB2 stały się jednym z symboli tej wojny – skutecznie niszczą one cele naziemne i nawodne, a ukraińskie siły zbrojne wykorzystywały je również do uderzeń w zachodnich obwodach Rosji.

Turcja może też znaleźć się wśród krajów, które skorzystają na szaleńczej rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Wszak Rosja była dla niej rywalem regionalnym. Niepowodzenia wojenne zmusiły Rosję do przerzucenia części wojsk z Kaukazu (w tym z Górskiego Karabachu i Armenii) do Ukrainy. Utrata przez Rosję krążownika „Moskwa" osłabia zaś Flotę Czarnomorską i wygląda na to, że to flota turecka stała się najpotężniejszą siłą na Morzu Czarnym. Zmianę układu sił w regionie dostrzegła już Armenia. W marcu doszło więc do spotkania ormiańskiego i tureckiego ministra spraw zagranicznych. Oba kraje rozmawiają o nawiązaniu normalnych stosunków granicznych, otwarciu granicy i zorganizowaniu połączeń lotniczych. Wszak to od Turcji może zależeć pokój w Karabachu.

Wojna w Ukrainie miała też dla Turcji inny nieoczekiwany skutek. Turcja przestała być najbardziej „niebezpiecznym" rynkiem wschodzącym regionu EMEA (Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki). Straciła ten niechlubny tytuł na rzecz Rosji.

Czytaj więcej

Jak kanclerz Gerhard Schroeder ustawił się w rosyjskim biznesie

Rachuby rynkowe

BIST 100, indeks giełdy w Istambule, zyskał od początku roku już ponad 30 proc. i był w tym okresie najmocniej zyskującym głównym indeksem giełdowym na świecie. Jego stopa zwrotu liczona w dolarach wygląda nieco mniej imponująco, ale i tak jest przyzwoita: wynosi prawie 17 proc. Radził on sobie od początku roku lepiej niż choćby amerykański S&P 500, który stracił około 12 proc. W kwietniu BIST 100 nawet ustanowił rekord. (Tamtejszy rynek jest jednak obecnie zdominowany przez inwestorów lokalnych, którzy próbują się na nim chronić przed inflacją).

Foto: GG Parkiet

Lira turecka zachowuje się natomiast wyraźnie „spokojniej" niż w zeszłym roku. Co prawda od początku stycznia straciła 10 proc. wobec dolara, ale była tylko nieco gorsza w tym okresie od złotego polskiego i forinta węgierskiego (które straciły po około 9 proc.), a nieco lepsza od jena japońskiego (który osłabł o 11,5 proc.).

Analitycy ostrzegają jednak, że stabilizacja liry może być złudna. W ostatnich latach już kilka razy się zdarzało, że turecka waluta wchodziła w okresy kursowego uspokojenia, by później gwałtownie tracić. Zazwyczaj powodem do jej przeceny były wówczas ingerencje prezydenta Erdogana w politykę pieniężną czy zadrażnienia pojawiające się w relacjach z USA.

– Naszym zdaniem zaskakująca stabilność liry tureckiej nie potrwa długo. Spodziewamy się, że osłabnie ona wobec amerykańskiej waluty z około 14,8 lir za 1 USD obecnie do 18 lir na koniec 2022 r. To oznaczałoby spadek o około 20 proc., a czynniki ryzyka są zdecydowanie negatywne – twierdzi James Reilly, ekonomista firmy badawczej Capital Economics. Wskazuje on m.in na to, że rosnące ceny surowców energetycznych będą prowadziły w tym roku do powiększania się tureckiego deficytu na rachunku obrotów bieżących. O ile w 2021 r. sięgnął on 1,8 proc. PKB, o tyle w tym roku może wzrosnąć do 4 proc. PKB.

Wielkim problemem Turcji pozostaje również inflacja. Konsumencka sięgnęła w kwietniu aż 70 proc. rok do roku. Producencka wyniosła 121,8 proc. Tymczasem główna stopa procentowa Banku Centralnego Republiki Turcji wynosi 14 proc. i pozostaje na takim poziomie od grudnia. Prezydent Erdogan, wymuszając w zeszłym roku zmianę prezesa banku centralnego i członków Rady Polityki Pieniężnej, przyczynił się do tego, że w ciągu kilku miesięcy została ona obniżona o 500 pkt baz.

– W czasie, gdy większość banków centralnych na całym świecie zacieśnia politykę pieniężną, podwyżki stóp są poza zasięgiem Banku Centralnego Republiki Turcji. Ponieważ inflacja przyspiesza w Turcji szybciej niż w innych dużych gospodarkach, różnice pomiędzy realnymi stopami procentowymi przesunęły się w tym roku ostro na niekorzyść liry. To sprawia, że dla inwestorów jest jeszcze bardziej opłacalne wymienianie oszczędności denominowanych w lirach choćby na dolary. Decydenci próbowali temu przeciwdziałać za pomocą tzw. polityki liryzacji, która obejmowała m.in. mechanizm ochrony depozytów lirowych przed zmianami kursowymi, mający zachęcić mieszkańców kraju do oszczędzania w lirach. Wątpimy jednak, by taka polityka przyniosła trwały sukces – uważa Reilly.

Czy jednak wysokiej inflacji i ewentualnemu dalszemu osłabieniu liry będzie towarzyszyła stagnacja gospodarcza? Prognozy jak na razie nie są aż tak złe. Międzynarodowy Fundusz Walutowy spodziewa się, że w tym roku turecki PKB zwiększy się o 2,7 proc., po zwyżce o 11 proc. w 2021 r. Mediana prognoz zebranych przez agencję Bloomberga wskazuje natomiast na wzrost PKB wynoszący w tym roku 3 proc. Najwięksi pesymiści prognozują zwyżkę tylko o 0,3 proc., a najwięksi optymiści – wzrost o 5,9 proc.

Czytaj więcej

Derusyfikacja Londynu i okolic. Co czeka tam oligarchów?

Powrót zgody?

„W tureckim dyskursie politycznym przebija się przekonanie, że wojna rosyjsko-ukraińska to nie tyle ograniczony w czasie konflikt o zasięgu lokalnym, ile (kolejny) przejaw eskalującej i fundamentalnej konfrontacji pomiędzy USA a Rosją. W tym kontekście ujawniają się ugruntowana historycznie w Turcji obawa przed uprzedmiotowieniem oraz tradycyjna nieufność do wszelkich sojuszy (w tym z USA, które cieszą się małą sympatią społeczną, a zdaniem Ankary nagminnie naruszają jej „egzystencjalne" interesy na Bliskim Wschodzie, czy z NATO, które pozostało bierne w czasie ostrego kryzysu po zestrzeleniu przez Turcję rosyjskiego samolotu na granicy z Syrią w 2015 r.), ale też poczucie zagrożenia ze strony Rosji. Podniesienie rangi wojny na Ukrainie do poziomu ponadlokalnego budzi w Turcji obawy przed niestabilnością na Bliskim Wschodzie" – piszą analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich.

Wojna w Ukrainie prowadzi jednak do tego, że Turcja zyskuje na znaczeniu w polityce mocarstw. Szansą dla niej jest choćby widoczna poprawa relacji z USA. Były one w ostatnich latach napięte, niezależnie od tego, która administracja rządziła w Waszyngtonie. Amerykanie wyłączyli Turcję m.in. z dostaw myśliwców F-35. Teraz znów jednak Turcja stała się ważna dla USA. Obiecano jej więc sprzedaż myśliwców F-16 i wrócono do negocjacji w sprawie dostaw F-35. Być może to początek naprawy relacji.

Czytaj więcej

Napięcia, które grożą systemowi petrodolarowemu

Zięć prezydenta Erdogana, dron, o którym powstała piosenka, i uderzenie w rosyjskie interesy

Rosji wyraźnie nie spodobało się to, że Turcja dostarczyła do Ukrainy swoje drony bojowe Bayraktar TB2. Złożyła w tej sprawie protest w tureckim MSZ. Tureccy dyplomaci odpowiedzieli jednak Rosjanom, że broń do Ukrainy nie jest dostarczana przez państwowe instytucje, tylko przez prywatną firmę Bayraktar, która sprzedaje swoje produkty na zasadach czysto komercyjnych. Owa spółka – Baykar Makina Sanayi ve Ticaret – stanowi od 1984 r., czyli od założenia, własność rodziny Bayraktar. Tureccy dyplomaci nie wspomnieli jednak, że jej prezes (i zarazem wybitny konstruktor) Selcuk Bayraktar jest zięciem prezydenta Recepa Erdogana.

Drony Bayraktar były już wcześniej wykorzystywane przeciwko wojskom wspieranym przez Rosję. Tureccy sojusznicy wykorzystywali je w konfliktach, w których Turcja i Rosja wspierały przeciwne strony. Były one też używane przez armię turecką w Syrii przeciwko rosyjskim sojusznikom. Bayraktary, wraz z innym tureckim sprzętem, bardzo pomogły Azerbejdżanowi wygrać z Armenią wojnę o Karabach. Ich sława wzrosła po rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Propaganda obu stron chętnie podkreślała ich udział w konflikcie. O ile Ukraińcy chwalili się filmami z ataków dokonywanych przez bayraktary przeciwko siłom wroga i nawet napisali piosenkę poświęconą tym dronom, o tyle Rosjanie utrzymują, że zestrzelili Ukraińcom ponad dwa razy więcej bayraktarów, niż oni posiadali. Z danych zebranych przez firmę badawczą Oryx wynika, że jak dotąd w Ukrainie w 100 proc. potwierdzono wizualnie zniszczenie przez bayraktary m.in.: 11 zestawów obrony przeciwlotniczej, 2 stanowisk dowodzenia, 1 stacji komunikacyjnej, 2 okrętów, 2 pociągów z zaopatrzeniem, 9 śmigłowców, 6 pojazdów opancerzonych, 5 dział i 24 ciężarówek. Ta lista jest mocno niepełna i ciągle rośnie, a trzeba też pamiętać, że bayraktary o wiele częściej niż same atakują cele rakietami, są wykorzystywane do naprowadzania ognia artyleryjskiego na rosyjskie pozycje. Wcześniej, podczas wojny w Karabachu, zniszczyły Ormianom m.in.: 88 czołgów, 61 wyrzutni rakiet i 185 ciężarówek.

„O ile Bayraktar TB2 zdołał decydować o losach narodów, działając na niebie nad Libią i Karabachem, to nie reprezentuje on najnowszego sprzętu produkowanego przez turecką firmę Baykar Tech" – piszą analitycy Oryx. Wskazują oni choćby na duże możliwości nowego tureckiego drona – Bayraktar Akinci, nazywanego „latającym czołgiem".

Na uwagę zasługuje również to, że Turkom udało się odnieść ogromny sukces na rynku dronów bojowych, niemal wyłącznie dzięki własnym wysiłkom. Rozwijali oni swoją produkcję tych maszyn, gdyż wcześniej Amerykanie mocno ograniczyli im dostęp do swoich dronów. Turcy inwestują również w produkcję innych rodzajów krajowego uzbrojenia – w tym czołgów najnowszej generacji. HK

Gospodarka światowa
Ryzyko wielkiej wojny handlowej nie zniknęło, ale nieco się oddaliło
Gospodarka światowa
Niemcy pogrążone są w kryzysie piwnym
Gospodarka światowa
Mroczna strona amerykańskiego rynku akcji. Prywatne platformy górą
Gospodarka światowa
Chiny odpowiadają USA cłami odwetowymi. Biją też w Google
Gospodarka światowa
Inwestorzy przestraszyli się wielkiej wojny handlowej
Gospodarka światowa
Cła na Meksyk zawieszone na miesiąc. Meksyk wzmocni ochronę granicy