Zacinająca się machina
Zapewne gdyby Kijów został zdobyty w ciągu pierwszych 72 godzin od inwazji, to Zachód wprowadziłby dużo bardziej powściągliwe sankcje przeciwko Rosji. Wiele krajów Unii Europejskiej mocno przecież opierało się przed odcinaniem od systemu SWIFT części rosyjskich banków, a i USA dosyć wolno przystępowały do sięgania po finansową „opcję nuklearną".
Historia potoczyła się jednak inaczej – Ukraińcy stawili twardy opór, a Rosjanie zaczęli ponosić ciężkie straty. Sporą część winy za katastrofę, której doświadcza moskiewski rynek finansowy, odpowiadają generałowie, którzy przygotowali inwazję, spodziewając się słabego oporu i licząc na rozgrywkę równie łatwą, jak z zajęcie Kabulu w 1979 r. czy Czechosłowacji w 1968 r. Tak się składa, że generałowie ci są również częścią systemu korupcyjnego zbudowanego przez Putina. O ich podejrzanie dużych majątkach pisała choćby Fundacja ds. Walki z Korupcją założona przez Aleksieja Nawalnego.
Rosyjską armię reformował Anatolij Sierdukow, minister obrony w latach 2007–2012. Przy okazji narobił sobie mnóstwo wrogów wśród różnych grup interesu. Wykłócał się m.in. z producentami uzbrojenia oraz innymi dostawcami sprzętu w kwestii jakości i ceny oferowanych przez nich towarów. Nie miał też przyjaciół wśród generałów. Stracił więc stanowisko po aferze korupcyjnej wykrytej w jego resorcie. Zastąpił go Siergiej Szojgu, minister ds. sytuacji nadzwyczajnych, kierujący od 1991 r. rosyjskimi służbami ratowniczymi. Szojgu był na szczytach władzy od początku istnienia Federacji Rosyjskiej, za rządów wszystkich ekip. Już samo to świadczy, że potrafi się dobrze „ustawić". O jego zdolnościach świadczy również to, że dorobił się posiadłości na moskiewskim przedmieściu Barwicha, którą wyceniano w 2018 r. na 18 mln USD. Pałacyk mający dachy stylizowane na świątynię buddyjską miała kupić w 2009 r. Ksenia Szojgu, córka ministra. Miała ona wówczas 18 lat.
Rosja desperacko ogranicza odpływ kapitału z rynku
Nie tylko inwestorzy zagraniczni odwracają się od rosyjskich aktywów. Kremlowskie władze, by bronić rubla przed dalszym załamaniem, sięgają po dewizy wypracowane przez spółki i jednocześnie utrudniają im możliwość przeprowadzania transferów za granicę.
Podejrzewany o korupcję na dużą skalę był też generał Wiktor Zołotow, dowódca Rosgwardii, czyli wojsk wewnętrznych. Niedoświadczona bojowo Rosgwardia została rzucona w trakcie inwazji na pierwszą linię frontu i poniosła duże straty. Jej komendant nie ma doświadczenia wojskowego, gdyż karierę zaczynał w prywatnej firmie ochroniarskiej. Owa spółka, nosząca nazwę Baltik-Eksport, ochraniała wyższych urzędników miejskich Sankt Petersburga, a przy okazji była podejrzewana o wymuszanie haraczy. Jej prezes Roman Cepow zginął po otruciu substancją radioaktywną. Zołotow podczas pracy w tej firmie zaprzyjaźnił się z Putinem i stał się jego partnerem w judo. Gdy Putin został w 2000 r. prezydentem Federacji Rosyjskiej, zrobił Zołotowa szefem swojej ochrony. Zajmował on to stanowisko do 2013 r., a w 2016 r. został mianowany komendantem Rosgwardii. Organizacja Nawalnego wykryła, że podczas kierowania tymi wojskami Zołotow zdefraudował co najmniej 29 mln USD na kontraktach na dostawy dla swoich oddziałów. Dowódca Rosgwardii odpowiedział na to, wyzywając Nawalnego na pojedynek.