Zgodnie z doniesieniami, GM jest gotów odsprzedać pakiet udziałów w Oplu w ramach zbierania dlań 3,3 mld euro kapitału. Pomoc jest potrzebna Oplowi w celu przetrwania kryzysu, stojącego pod znakiem gwałtownego załamania popytu na samochody. Zdaniem Fritza Hendersona, dyrektora operacyjnego GM, pozbawionemu wsparcia Oplowi mogłoby zabraknąć pieniędzy już w II kwartale. Sam General Motors zamierza dofinansować swoją jednostkę kwotą 3 mld USD.
GM jednakowoż sam jest w bardzo niewesołym położeniu. Koncern otrzymał już od amerykańskiego rządu 13,4 mld USD, ale zabiega o dalsze 16,6 mld USD. Aby te pieniądze otrzymać, musi do najbliższego wtorku przekonać specjalny organ prezydenckiej administracji, odpowiadający za ratowanie branży motoryzacyjnej, że dokonuje postępów w restrukturyzacji i ograniczaniu kosztów. Może mieć z tym pewien kłopot.
W czwartek okazało się na przykład, że dwie trzecie pracowników GM ze związku zawodowego United Auto Workers (14 z 21 tysięcy osób) nie skusiło się na sięgający 45 tys. USD pakiet odpraw i zdecydowało się nadal pracować w firmie. Ze względu na stare zobowiązania są oni dość kosztownymi pracownikami. Gdyby zastąpić ich nową kadrą, byłaby ona o połowę tańsza.
W Europie General Motors szukał wsparcia dla swoich jednostek (Opla i brytyjskiego Vauxhalla) także u rządów w Berlinie, Madrycie i Londynie. Oddział GM Europe, w którego skład wchodzi jeszcze szwedzka marka Saab, która wkrótce może zostać sprzedana, stracił w latach 2002–2008 ponad 9 mld USD. Część obciążeń wynikała z kosztownych programów odpraw i restrukturyzacji, ale nawet bez ich uwzględniania straty sięgałyby niemal 4 mld USD.