Początek tygodnia zaczął się na rynkach fatalnie, ale sporą część spadków udało się w trakcie dnia odratować. A to już pierwsza pozytywna informacja w kontekście kolejnych dni.
Amerykański S&P 500 rozpoczął poniedziałkową sesję od tąpnięcia do 4835 pkt, po czym ruszył do góry, rosnąc w szczycie o około 8 proc. od dziennego dołka. Inwestorzy rzucili się na akcje, wsłuchując się w pozytywne wiadomości w sprawie ceł, które jednak szybko zostały zdementowane. W efekcie amerykańskie indeksy wyraźnie się cofnęły, choć nie wymazały całości zwyżek. W czasie zamykania się europejskich rynków akcji główny indeks amerykańskiej giełdy zniżkował o 1,3 proc. Sesja w takim kształcie pozostawiał więc spory niedosyt, aczkolwiek pokazała, że jednak informacja może gwałtownie podnieść rynek. Jak na razie jednak to podaż utrzymuje przewagę na amerykańskim rynku. W najgorszym momencie poniedziałkowej sesji S&P 500 był oddalony od szczytu o ponad 21 proc., czyli był już w rynku niedźwiedzia. W czwartek S&P 500 znalazł się poniżej linii długoterminowego trendu wzrostowego, a poniedziałkowy górny cień wygląda na potwierdzenie oporu, jaki teraz wspomniana linia stanowi.