Nawet jeśli największa gospodarka świata przeszła już kulminacyjny moment recesji, to przyszłe ożywienie może być bardzo nieśmiałe. Inwestorzy być może zorientowali się, że ich wiosenny optymizm był przedwczesny i wczoraj wyprzedawali akcje. Indeksy, nie tylko giełd amerykańskich, zniżkowały, a spadkom przewodziły kursy spółek finansowych, w ostatnich tygodniach wywindowane przez pozytywne rezultaty testów wrażliwości.
[srodtytul]Zagrożenia się utrzymują[/srodtytul]
Pierwszym niedźwiedzim sygnałem stało się dość nieoczekiwanie sprawozdanie z ostatniego kwietniowego posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. Członkowie najważniejszego organu Fedu zgodzili się, że niedawne sygnały płynące z gospodarki (dotyczące konsumpcji i dostępności kredytu) mogą zwiastować stabilizację. Wciąż jednak dostrzegają „znaczące zagrożenia” dla scenariusza zakładającego ożywienie w drugiej połowie roku.
Ich zdaniem, bezrobocie w USA wyniesie w tym roku 9,2–9,6 proc., wobec 8,5–8,8 proc. przewidywanych w styczniu. Potem nadal będzie rosnąć. W związku z tym, że gospodarka będzie odzyskiwać formę wolniej, niż przewidywano, Fed obniżył prognozę tegorocznego PKB. Produkt krajowy brutto ma zmaleć o 1,3–2 proc. Prognoza ze stycznia mówiła o zniżce 0,5–1,3-proc.
[srodtytul]Banki biorą za mało?[/srodtytul]