W minionym miesiącu roczna inflacja na Wyspach wyniosła 4,4 proc., w porównaniu z 4,2 proc. w czerwcu. Ekonomiści spodziewali się jej wzrostu, ale średnio do 4,3 proc. BoE stara się utrzymywać roczną dynamikę cen na poziomie 2 proc. Gdy odbiega ona od tego celu o co najmniej 1 pkt proc. (w górę lub w dół), gubernator BoE – obecnie jest nim Mervyn King – co trzy miesiące musi tłumaczyć się z tego przed rządem.
We wczorajszym liście do kanclerza skarbu George'a Osborne'a gubernator BoE wyjaśnił, że nadmierna inflacja jest związana z podwyżką VAT (od stycznia poszedł w górę z 17,5 do 20 proc.) oraz wzrostem cen surowców w ujęciu rok do roku. Jak zapewnił, w 2012 r. czynniki te przestaną być odczuwalne, a inflacja wróci do celu BoE. Nie wykluczył jednak, że wcześniej podniesie się nawet do 5 proc. King dodał też, że najpoważniejszym obecnie zagrożeniem dla brytyjskiej gospodarki są wstrząsy na rynkach finansowych, jakie może przynieść kryzys fiskalny w strefie euro.
Ekonomiści w większości zgadzają się z diagnozą Kinga. – Inflacja w lipcu okazała się wyższa od oczekiwanej m.in. dlatego, że letnie przeceny w sklepach zaczęły się wcześniej niż w ub.r., co samo w sobie może świadczyć o słabości gospodarki – ocenił James Knightley, ekonomista z ING. Jak dodał, słaba koniunktura nie pozwoli BoE na podwyżki stóp procentowych w celu stłumienia inflacji, przyczyni się natomiast do spadku dynamiki cen, gdy wygaśnie wpływ podwyżki VAT-u.