Według przedstawiciela amerykańskiej administracji, na środowym spotkaniu w Białym Domu nie została podjęta żadna decyzja. Obie strony zapowiedziały dalszą współpracę w kwestiach wysokich cen paliw i bezpieczeństwa energetycznego.
Od kilku tygodni pojawiały się informacje o rozważanych przez Amerykanów sposobach przeciwdziałania wysokim cenom paliw, które mogą spowalniać wychodzącą z kryzysu gospodarkę USA. Jednym ze środków do osiągnięcia tego celu może być uwolnienie rezerw paliwowych z amerykańskiej Strategicznej Rezerwy Naftowej. W ostatnim czasie mówili o tym szefowie Departamentu Skarbu Timothy Geithner i Departamentu Energii Steven Chu. Strategiczna Rezerwa Naftowa jest największą na świecie tego typu jednostką mogąca pomieścić 727 mln baryłek ropy naftowej, co stanowi równowartość miesięcznego zapotrzebowania na ten surowiec w USA.
Po tym jak kolejne europejskie i amerykańskie sankcje dotknęły Iran, spowolniony eksport ropy z tego kraju przyczynił się do dalszego wzrostu cen "czarnego złota". Wpływ miały również zmniejszone dostawy z innych krajów, takich jak Sudan i Syria. Jednak amerykańsko-brytyjskie rozmowy dyplomatyczne w sprawie uwolnienia rezerw paliwowych mogą potrwać miesiącami, zanim zostanie podjęta ostateczna decyzja.
Uwolnienie rezerw paliwowych może być dobrze odebrane w USA, ale niektóre kraje europejskie już w zeszłym roku źle zareagowały na amerykański ruch. Szefowa Międzynarodowej Agencji Energetycznej, Maria van der Hoven, w ciągu ostatnich tygodni zapowiadała, że nie widzi potrzeby uwolnienia kolejnych strategicznych zapasów ropy.
Analitycy uważają, że Obama chce przeforsować swoje rozwiązanie przy pełnym poparciu członków Agencji, ale szansa na to jest niewielka i amerykański prezydent będzie musiał zadowolić się zgodą kilku z nich. Ostatnio Amerykanie skorzystali ze swoich rezerw ropy naftowej w czerwcu 2011 r., kiedy zaburzone zostały dostawy z Libii, na wskutek wojny domowej w tym kraju. Skorzystano wtedy z 30 mln baryłek.