John Williams, szef oddziału Rezerwy Federalnej w San Francisco, uważa, że na dodatkowe zakupy obligacji skarbowych i hipotecznych z rynku amerykański bank centralny powinien przeznaczyć co najmniej 600 miliardów dolarów i nie powinien określać górnej granicy takiego zaangażowania. Chodzi o dodatkowe bodźce dla gospodarki.

Zdaniem Williamsa taki krok uzasadniają wysokie bezrobocie oraz inflacja poniżej celu inflacyjnego 2 proc.- Chciałbym widzieć coś takiego, co będzie miało wyraźny wpływ na wzrost zatrudnienia – powiedział on w Telewizji Bloomberga w Jackson Hoel w stanie Wyoming, podczas dorocznego sympozjum zorganizowanego tradycyjnie przez oddział Fedu w Kansas City. A to, jak podkreślił, oznacza, że oczekuje programu minimum tej skali co druga faza ilościowego luzowania polityki pieniężnej (quantitative easing –QE2).

Szef Fedu w San Francisco, który bierze udział w głosowaniach członków Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) dotyczących polityki pieniężnej jest trzecim członkiem tego gremium opowiadającym się za tym, by nie określać górnego pułapu wartości QE3, tak jak to miało miejsce podczas poprzednich rund skupu obligacji z rynku. Wcześniej taki postulat zgłosili Charles Evans z Chicago i Eric Rosengren z Bostonu.