Chińska policja podejrzewa, że Brytyjczykom pomogły łapówki oraz usługi seksualne. Tamtejsze Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego zainteresował szczególnie wzrost wydatków na podróże służbowe i spotkania, które wyniosły 3 miliardy juanów (489 milionów dolarów).
Popyt na leki produkowane przez GlaxoSmithKline miały zwiększyć łapówki płacone szpitalom, lekarzom i przedstawicielom instytucji zajmujących ochroną zdrowia. Jeśli okaże się, że brytyjski koncern rzeczywiście dopuścił się tych przestępstw grozi mu grzywna stanowiąca jedynie część obrotów w Państwie Środka, uważa Fabian Wenner, analityk branży farmaceutycznej w szwajcarskiej firmie Kepler Capital Markets. Nie sądzi on, aby biznes brytyjskiego potentata w Chinach znacząco ucierpiał. Wedlu jego szacunków GlaxoSmithKline, aby załatwić sprawę musiałby zapłacić 5-10 milionów dolarów. Kalkulacje opiera na podobnych przypadkach z przeszłości.
GlaxoSmithKline w specjalnym oświadczeniu przyznało, że oskarżenia pod adresem firmy są „zawstydzające" i gdyby się potwierdziły oznaczałoby to, że pracownicy złamali reguły w niej obowiązujące i zlekceważyli wartości.
Wczoraj na koniec sesji w Londynie akcje Glaxo potaniały o 0,3 proc., a od początku roku zyskiwały 31 proc. i były dużo lepsze od branżowego wskaźnika Bloomberg Europe Pharmaceutical Index, który miał na plusie 17 proc.
W grudniu minionego roku firma amerykańska Eli Lilly &Co zgodziła się zapłacić prawie 30 milionów dolarów by zaprzestała ja nękać Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) w związku z oskarżeniami o łapownictwo w Chinach, Brazylii, Rosji i Polsce. Także Pfizer, światowy lider w produkcji leków w obliczu podobnych zarzutów w sierpniu 2012 r. zgodził się zapłacić 60,2 miliona dolarów.