Czeski CPI rósł w poprzednim miesiącu w najszybszym od 5 lat tempie, co zwiększa prawdopodobieństwo zmiany polityki monetarnej Narodowego Banku Czech na bardziej restrykcyjną. Przemawiać może za tym przegrzanie gospodarcze i silne wymagania płacowe pracowników, które mogłyby doprowadzić do inflacji kosztowej.
Inflacja roczna napędzana głównie cenami żywności wzrosła do 2,7 proc. we wrześniu. Rok temu wynosiła ona zaledwie 0,8 proc., a w sierpniu 2,5 proc. - podał Urząd Statystyczny Czech w poniedziałek. Odczyt potwierdził oczekiwania analityków Bloomberga, a także prognozy Banku Narodowego na ten miesiąc.
Dane zostały udostępnione zaledwie tydzień po tym, jak niewielką większością bankierzy centralni wstrzymali zacieśnianie polityki monetarnej. Bank zasygnalizował, że koszty kredytu wzrosłyby, a członkowie Rady Polityki Monetarnej Czech wciąż starają się określić optymalny moment wydania odpowiedzi na ryzyko rosnącej inflacji, pochodzącej z większego od oczekiwań wzrostu gospodarczego i braku siły roboczej.
- Kolejna podwyżka jest nieunikniona - wskazuje Patrik Rozumbersky, analityk z czeskiego oddziału UniCredit. - Byłoby zaskakującym, gdyby Narodowy Bank Czeski nie podniósł stóp w przyszłym miesiącu. Taka sytuacja mogłaby wystąpić tylko w przypadku silnie aprecjonującej korony - dodaje.
Mimo tego, że korona, która w ciągu ostatnich 6 miesięcy wzmocniła się o 2,8 proc., wciąż chłodzi gospodarkę, CNB wciąż zauważa duże pozycje spekulantów, które zwalniają trend rosnący.