Hossa technologiczna sprzyjała wzrostowi zadłużenia aż pod koniec 2003 r. osiągnięto punkt zwrotny, a dług netto był wówczas przeciętnie ponadpięciokrotnie wyższy od EBITDA. W kolejnych latach nastąpiło jednak oddłużanie sektora przedsiębiorstw, a po kryzysie finansowym również całego sektora prywatnego.
W konsekwencji od 15 lat dług netto spółek wchodzących w skład indeksu S&P 500 nie przekracza dwukrotności EBITDA. Z tego też powodu istotnie spadła wrażliwość na politykę pieniężną i wysokość stopy procentowej. Nie powinniśmy się zatem obawiać, że nadmierne przeciąganie w czasie kolejnych obniżek przez Fed doprowadzi do recesji czy bessy na rynku amerykańskim, ponieważ dla największych spółek kwestia kosztu zadłużenia jest drugoplanowa. Dlatego nawet jeżeli rację mają ci, którzy wskazują na strukturalną zmianę otoczenia gospodarczego, która wypycha naturalną stopę procentową w górę, to zmiana ta nie będzie wystarczająca do powstrzymania siły amerykańskiej giełdy. Kluczem dla notowań technologicznych gigantów będzie weryfikacja wydajności rozwiązań opartych na generatywnej sztucznej inteligencji.
Wyższe stopy procentowe pozostaną wyzwaniem dla mniejszych spółek amerykańskich, natomiast mogą one sobie to z nawiązką skompensować, korzystając z nowej, bardziej restrykcyjnej polityki celnej.