Według oficjalnych statystyk niemiecka nadwyżka na rachunku obrotów bieżących wyniosła w ciągu 11 pierwszych miesięcy 2017 r. 249 mld USD. Szacunki cieszącego się dużą wiarygodnością instytutu Ifo mówią, że za cały 2017 r. sięgnęła aż 287 mld USD i była największa na świecie. Takiej nadwyżki nie miały więc nawet Chiny, choć są kilkakrotnie większą gospodarką niż Niemcy. Nadwyżka stanowiła ponad 8 proc. niemieckiego PKB. Hainer Flassbeck, były sekretarz stanu w Ministerstwie Finansów Niemiec, a obecnie ekonomista z uniwersytetu w Hamburgu, twierdzi jednak, że nadwyżka na niemieckim rachunku obrotów bieżących mogła być nawet o 80 mld euro wyższa, niż wskazują oficjalne dane. – Oni manipulują przy statystykach, tak żeby wyglądało na to, że nadwyżka nie rośnie. To rodzaj politycznego łagodzenia sytuacji, które rozumie niewielu ludzi – uważa Flassbeck.

Na czym opiera to przekonanie? Wraz ze swoją współpracownicą Friederike Spieker odkrył niezgodności pomiędzy danymi publikowanymi przez Bundesbank i przez państwowy urząd statystyczny. Biuro statystyczne odmiennie niż bank centralny liczyło indeksy cen towarów w eksporcie oraz imporcie. W ten sposób zaniżało dane dotyczące nadwyżki na rachunku obrotów bieżących. Flassbeck i Spieker wskazują również, że w ten sposób maskowane jest to, że ożywienie gospodarcze w Niemczech w 80–90 proc. ma źródła zewnętrzne – w eksporcie. – Wydaje się niemożliwe mówienie o cyklu gospodarczym, który jest napędzany głównie przez popyt wewnętrzny. Bardziej prawdziwe byłoby mówienie o ekspansji niemieckiego merkantylizmu oraz poważnych naruszeniach zasad wolnego handlu – twierdzi Flassbeck.

Ogromna niemiecka nadwyżka na rachunku obrotów bieżących była w ostatnich latach ostro krytykowana przez wielu ekonomistów i polityków jako jeden z objawów gospodarczej nierównowagi zagrażającej stabilności strefy euro. Do tej krytyki przyłączyła się również administracja amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa. Departament Skarbu w swoim ostatnim raporcie poświęconym krajom manipulującym kursami własnej waluty w celach protekcjonistycznych napiętnował m.in. Niemcy. Wskazał, że ich duża nadwyżka w handlu z USA stanowi przedmiot troski ze strony władz USA.