Amerykański prezydent Donald Trump i chiński wicepremier Liu He mają w środę podpisać w Białym Domu długo oczekiwane przez inwestorów porozumienie handlowe pierwszej fazy. Z przecieków wynika, że zobowiązuje ono Chiny do zwiększenia importu z USA o 200 mld USD w ciągu dwóch lat.
Mechanizm kontroli
Według dziennika „South China Morning Post" oraz serwisu Politico umowa handlowa pierwszej fazy przewiduje, że Chiny zwiększą zakupy amerykańskich dóbr przemysłowych w ciągu najbliższych dwóch lat o 75 mld USD, surowców energetycznych o 50 mld USD, produktów rolnych o 40 mld USD, a usług o 35 mld–40 mld USD. Nieco inne liczby podaje agencja Reutera, powołując się na swojego informatora. Zakupy amerykańskich dóbr przemysłowych mają według niej wzrosnąć o prawie 80 mld USD, usług o 35 mld USD, produktów rolnych o 32 mld USD, a surowców energetycznych o 50 mld USD. Poziomem bazowym dla wzrostu importu ma być 2017 r. Wówczas import z USA do Chin wynosił 129,8 mld USD.
Czy jednak Chiny są w stanie spełnić obietnice dotyczące zakupów amerykańskich towarów? Część analityków jest sceptyczna, czy możliwe jest na przykład tak szybkie zwiększenie zakupów produktów rolnych. W 2016 r. wynosiły one 20 mld USD, a według porozumienia w 2020 r. miałyby się one stać dwa razy większe.
– Cel w przypadku surowców energetycznych też jest zbyt agresywny i jest mało prawdopodobne, by został osiągnięty – twierdzi Seng Yick Tee, analityk z pekińskiej firmy SIA Energy.
W umowie mają się też znaleźć zobowiązania Chin dotyczące ochrony amerykańskiej własności intelektualnej, powstrzymywania się od wymuszania transferów technologicznych, a także od manipulacji kursem juana. W poniedziałek Departament Skarbu USA przestał uznawać Chiny za kraj manipulujący kursem swojej waluty. Reakcją rynków na to było umocnienie się juana. We wtorek rano za 1 dolara płacono 6,87 juanów, a kurs chińskiej waluty był najmocniejszy od lipca. – Amerykańska decyzja o tym, by przestać określać Chiny mianem walutowego manipulatora, to jak dotąd najbardziej wyraźna oznaka łagodzenia napięć handlowych – twierdzi Stephen Innes, strateg z AxiTrader.