Włoskie finanse na kursie ku czarnej dziurze

Pieniądze z unijnego funduszu stabilizacyjnego dotrą do Włoch dopiero w przyszłym roku. A pilnie potrzebne są już teraz.

Publikacja: 03.08.2020 14:55

Włoskie miasta stopniowo wracają do życia po długiej kwarantannie. Do Wenecji wrócili już turyści.

Włoskie miasta stopniowo wracają do życia po długiej kwarantannie. Do Wenecji wrócili już turyści.

Foto: Bloomberg

Włoski rząd czuł się zwycięzcą po niedawnym unijnym szczycie. Ustalono bowiem, że z funduszu stymulacyjnego Next Generation EU Włochy dostaną 87 mld euro dotacji i 122 mld euro pożyczek. Te pieniądze z pewnością przydadzą się w odbudowie gospodarki po kryzysie koronawirusowym. Problem w tym jednak, że zaczną spływać dopiero w 2021 r. A włoskie finanse publiczne mogą znaleźć się pod silną presją wcześniej. Dziennik „Il Sole 24 ore" donosi, że minister finansów Roberto Gualtieri powiedział przywódcom koalicji rządzącej na zamkniętym spotkaniu, że będzie miał problem z pokryciem deficytu budżetowego wartego 12 proc. PKB i z rolowaniem góry starych długów. Zaproponował więc złożenie oficjalnego wniosku o 36 mld pożyczki „pandemicznej" z Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego (ESM). Jego prośba wzbudziła zdumienie wśród polityków współrządzącego Włochami Ruchu Pięciu Gwiazd. Sięganie po pomoc z Unii kojarzy im się z niedobrymi doświadczeniami z czasów kryzysu w strefie euro. Czy jednak sytuacja rzeczywiście jest tak poważna, by prosić ESM o pomoc? We wrześniu Włochy mają do spłacenia obligacje i bony skarbowe warte 39 mld euro, w październiku warte również 39 mld euro, a w listopadzie 42 mld euro.

– To potężne potrzeby pożyczkowe, Gualtieri musi patrzeć na te liczby i zastanawiać się, kto kupi cały ten dług – powiedział dziennikowi „The Telegraph" Lorenzo Cadogano, były główny ekonomista włoskiego Ministerstwa Skarbu, a obecnie szef firmy badawczej LC Macro Advisors. Jak na razie wsparcie dla włoskiego długu zapewnia Europejski Bank Centralny, za pomocą swojego programu QE. Program ten ma jednak pewne ograniczenia. EBC nie może np. skupować włoskiego długu na rynku pierwotnym, a majowy wyrok niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego (podważający legalność poprzedniego programu QE) grozi komplikacjami przy bardziej śmiałej „alchemii finansowej" EBC. Obecnie rynek się tym nie martwi. Rentowność włoskich obligacji dziesięcioletnich wynosiła w zeszłym tygodniu nieco ponad 1 proc. W 2018 r., gdy Ruch Pięciu Gwiazd tworzył rząd z prawicowymi populistami z Ligi Północnej, przekraczała ona 3,5 proc., a jesienią 2011 r. wynosiła ponad 7 proc.

Najgłębsza recesja

Według oficjalnych danych pandemia Covid-19 przyniosła Włochom ponad 35 tys. ofiar śmiertelnych. Lockdown mający ją powstrzymać w ogromnym stopniu przyczynił się do spadku włoskiego PKB o 12,4 proc. kw./kw. w drugim kwartale, po spadku o 5,3 proc. w pierwszym kwartale. Komisja Europejska prognozuje, że gospodarka Włoch skurczy się w 2020 r. o 11,2 proc. Prognozy analityków z prywatnych instytucji finansowych wahają się od spadku o 8,5 proc. do załamania aż o 18 proc. Ten rok najprawdopodobniej przyniesie więc największy spadek PKB Włoch od drugiej wojny światowej. (Dla porównania: w kryzysowym 2009 r. gospodarka włoska skurczyła się o 5,3 proc.). Analitycy wskazują, że choć początkowe odbicie gospodarcze we Włoszech może być stosunkowo szybkie, to kraj ten będzie później wolniej odrabiał straty niż inne kraje strefy euro.

„Jednym z powodów tego wolniejszego ożywienia jest waga, którą odgrywa turystyka. Odpowiada ona bezpośrednio za 5,5 proc. włoskiego PKB. Nasze prognozy zakładają, że część restrykcji związanych z podróżami międzynarodowymi pozostanie w mocy przez kilka lat. A gdy już nie będzie barier formalnych, turyści nie będą chętni do powrotu do miejsc będących wcześniej ogniskami zakażeń wirusem. Innym powodem tego, że ożywienie we Włoszech będzie wolniejsze, jest to, że większości pracowników trudno tam pracować z domu. Niewielu Włochów robiło to przed kryzysem, prawdopodobnie ze względu na niską jakość usług internetowych. Jeśli pracownicy będą zmuszeni częściej pracować z domu, to przyniesie to większy cios dla produktywności niż w innych krajach" – piszą analitycy firmy badawczej Capital Economics.

Włoski rząd, kierowany przez premiera Giuseppe Conte, stara się łagodzić skutki kryzysu za pomocą zwiększonych wydatków fiskalnych. Niedawno przyjął trzeci pakiet stymulacyjny, wart 25 mld euro (dwa poprzednie opiewały na łącznie 75 mld euro). Pole do manewru ma on jednak ograniczone. Jeszcze przed wybuchem obecnego kryzysu prognozowano, że w tym roku włoski dług publiczny sięgnie 150 proc. PKB.

Foto: GG Parkiet

„EBC jak dotąd zdołał utrzymać rentowności obligacji na niskim poziomie i spodziewają się, że one takie pozostaną. Ta polityka opiera się jednak na założeniu, że włoski deficyt budżetowy zmniejszy się w ciągu kilku lat. EBC nie pozwoli na to, by Włochy wiecznie miały dwucyfrowe deficyty. A ponieważ tegoroczny pakiet stymulacyjny nie zostanie powtórzony, to w 2021 r. dojdzie do zacieśniania polityki fiskalnej" – prognozują eksperci Capital Economics. Przypominają, że włoskie świadczenia kryzysowe(takie jak postojowe) są mniejsze od podobnych programów w innych państwach strefy euro, a ich wypłacanie zostanie wstrzymane w nadchodzących miesiącach. Łagodzone też będą zakazy dokonywania masowych zwolnień. – Skutki kwarantanny i otwierania gospodarki wciąż mocno zaburzają obraz danych z włoskiego rynku pracy. Spodziewamy się jednak, że wraz z otwieraniem się gospodarki stopa bezrobocia będzie rosła w stronę 10 proc. – uważa Paolo Pizzoli, ekonomista ING.

Jak to słabe ożywienie wpłynie na włoski sektor bankowy? Czy grożą mu duże straty z powodu kłopotliwych pożyczek? Szczęściem w nieszczęściu jest to, że włoskie banki były przed obecnym kryzysem w stosunkowo lepszej kondycji niż przed kryzysem w strefie euro. W ostatnich latach zdołały one mocno zmniejszyć odsetek złych pożyczek w swoich portfelach kredytowych. O ile we wrześniu 2015 r. wynosił on 17,1 proc., to w marcu 2020 r. już tylko 6,9 proc. „O ile Włochy znajdują się w gronie krajów Europy najmocniej dotkniętych pandemią koronawirusa, to większość firm finansowych, jak dotąd, okazała się odporna na wstrząsy. Średnie prawdopodobieństwo bankructwa spółek finansowych jest tam mniejsze od średniego prawdopodobieństwa dla włoskich spółek ze wszystkich sektorów. Ryzyko bankructwa dla spółek finansowych wynosi tam 1,4 proc., a dla firm ze wszystkich sektorów 2,6 proc. w horyzoncie od roku do dwóch lat"– piszą analitycy Standard & Poor's.

Widmo eurosceptycyzmu

– Na jesieni kryzys będzie taki, że prośba do ESM sama będzie się narzucała. Flirt Włoch z nacjonalizmem się skończy – stwierdził Matteo Renzi, lewicowy premier Włoch w latach 2014–2016. Jego słowa mogą dziwić o tyle, że to przecież Partia Demokratyczna, której był wcześniej przewodniczącym, współtworzy obecnie rząd z lewicowym Ruchem Pięciu Gwiazd. O jakim więc „nacjonalizmie" mowa? Być może Renzi uznaje za nacjonalizm niechęć do sięgania po wsparcie z instytucji takich jak ESM i przyjmowania warunków fiskalnych takiemu wsparciu towarzyszących. Renzi, gdy był premierem, starał się wdrażać we Włoszech politykę oszczędności budżetowych dyktowaną mu przez Brukselę. Sprzeciw zwykłych Włochów wobec tej polityki dał w wyborach parlamentarnych z 2018 r. zwycięstwo Lidze Północnej i Ruchowi Pięciu Gwiazd, które następnie zawarły kruchą, populistyczną koalicję. Nie przetrwała ona nawet roku i od września 2019 r. Liga jest w opozycji.

Pomimo że Włochy wpadły w ogromny kryzys, poparcie dla premiera Conte i jego rządu wzrosło, a dla Ligi i jej przywódcy Mateo Salviniego spadło. Liga nie potrafiła bowiem w spójny i przekonujący sposób krytykować działań rządu w trakcie pandemii, a kryzys wirusowy i gospodarczy sprawił, że emocje społeczne wokół kwestii migracyjnych (na których Liga zbudowała popularność) ucichły. Czekające Włochy słabe ożywienie gospodarcze, widmo powrotu oszczędności fiskalnych oraz znów dający o sobie znać kryzys migracyjny dają jednak szanse Lidze na odzyskanie wigoru. Jeśli lewicowy rząd się skompromituje, to prawicowi populiści pożywią się na jego porażkach. Stąd też niechęć polityków Ruchu Pięciu Gwiazd do sięgania po pomoc z ESM.

Być może więc przedwcześnie cieszymy się z tego, że udało się „uratować Unię". Janis Warufakis, były grecki minister finansów, w swoim felietonie opublikowanym w „Guardianie" zwraca uwagę na to, że korzyści, które ma dać fundusz Next Generation EU, mogą zostać łatwo zniwelowane za pomocą brutalnych oszczędności fiskalnych. Po takie oszczędności będą zmuszane sięgać rządy wielu państw. Cięcia będzie u nich wymuszać Komisja Europejska. Jeśli dodamy do tego spory o podział środków, to dojdzie do wzmocnienia eurosceptyków. Włochy są więc wciąż jednym z miejsc, w którym toczy się batalia o przyszłość Unii.

Gospodarka światowa
Duża poprawa nastrojów w unijnym przemyśle. Nieoczekiwany efekt Donalda Trumpa?
Gospodarka światowa
Bank Japonii podniósł główną stopę do 0,5 proc.
Gospodarka światowa
Walka z emisjami CO2 nie jest już modna
Gospodarka światowa
Trump w Davos: Ceny ropy i stopy procentowe muszą spaść
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”
Gospodarka światowa
Turecki bank centralny znów obciął stopy
Gospodarka światowa
USA nie odetną się od Europy