Od momentu powstania w latach 70. CBO często znajdowało się po jastrzębiej stronie argumentów budżetowych, sygnalizując ryzyko, że Stany Zjednoczone mogą popaść w kryzys fiskalny przez zbyt duże wydatki. W tym miesiącu powtórzyła to ostrzeżenie. Jednak agencja uporczywie zawyżała koszty pożyczek rządowych, co prowadziło do przesadzonych prognoz zadłużenia, które pomagały powstrzymać wydatki publiczne.
W 2010 r., kiedy rząd wciąż miał spory deficyt po kryzysie finansowym, agencja stwierdziła, że płatności odsetkowe "poszybują w górę" i przewidziała, że rentowność 10-letnich papierów skarbowych wyniesie średnio około 5,5 proc. w drugiej połowie kolejnej dekady. Podobnego zdania były rynki finansowe. Rzeczywista stopa procentowa okazała się jednak niższa o połowę, ponieważ gospodarka powoli się odbudowywała.
Teraz CBO wydaje się bardziej prawdopodobne, że spudłuje w druga stronę. W lutym, przed uchwaleniem bodźca Bidena, przewidywano, że 10-letnie koszty pożyczek będą rosły stopniowo o 20 punktów bazowych rocznie po pandemicznym załamaniu - do średnio 1,1 proc. w tym roku, a następnie 1,5 proc. w 2023 roku. Rentowność papierów skarbowych jest już powyżej tego ostatniego poziomu, po tym jak od nowego roku wzrosła o 70 punktów bazowych.
Agencja ostrzega, że deficyty budżetowe mogą spowodować wzrost kosztów pożyczek rządowych, ponieważ inwestorzy będą domagać się większego wynagrodzenia za posiadanie amerykańskiego długu, a wydatki rządowe będą "wypierać" prywatne inwestycje.
Tymczasem urzędnicy tacy jak sekretarz skarbu Janet Yellen twierdzą obecnie, że koszty obsługi zadłużenia - a nie bardziej tradycyjne wskaźniki, takie jak deficyt budżetowy czy dług publiczny w relacji do PKB - są najlepszym wyznacznikiem tego, jak wiele jest miejsca na wydatki.