Wielka słabość tureckiej liry w połączeniu z cięciami stóp procentowych i bardzo wysoką inflacją wzbudziła znaki zapytania dotyczące tamtejszych banków. Od początku roku do teraz dolar umocnił się wobec liry o 55 proc. i teraz płaci się za niego 11,6 liry. Było jeszcze gorzej, bo kilka dni temu kurs dotarł aż do 18 lir za dolara.
Ryzyko dla sektora?
Ostatnie silne umocnienie liry prawdopodobnie było efektem działań rządu polegających na pokrywaniu przez państwo strat właścicieli depozytów w krajowej walucie (jeśli jej deprecjacja byłaby większa od oprocentowania lokat oferowanego przez banki). Analitycy serwisu Bloomberg Intelligence oceniają, że odbicie liry sprzed paru dni daje wprawdzie tureckim bankom oddech, ale wciąż spodziewają się, że rok 2022 będzie dla nich burzliwy, bo próby umocnienia liry mogą być krótkotrwałe, a osłabienia presji inflacyjnej nie widać. Dodatkowo zaplanowane na 2023 r. wybory prezydenckie zwiększają obawy, że polityka wspierająca wzrost gospodarczy kosztem rosnącej inflacji będzie podtrzymana.
Jeszcze we wrześniu za dolara płacono niecałe 9 lir. Słaba własna waluta to dla tureckich banków ryzyko dotyczące kapitałów (wzrost rezerw na kredyty walutowe, z których spłatą tureccy klienci mogą mieć problemy w razie pogłębienia problemów gospodarczych) i płynnościowe (słabość liry może skłaniać klientów do zamiany jej na stabilne waluty i wycofywania środków z banków). Ewentualne problemy z finansowaniem mogłyby pojawić się także na rynku hurtowym: jeśli wzrośnie ryzyko hiperinflacji i tąpnięcia kursu liry, międzynarodowi inwestorzy będą jeszcze bardziej krytycznie spoglądać na obligacje tureckiego sektora bankowego. To oznaczałoby co najmniej wzrost kosztów finansowania, a być może nawet trudności w rolowaniu zadłużenia. Reuters niedawno donosił, że zagraniczni inwestorzy już rozważają ograniczenie ekspozycji na turecki dług bankowy.
– Bufory kapitałowe i płynnościowe oraz zabezpieczenia tureckich banków wydają się na teraz wystarczające do tego, aby poradziły sobie z rekordowo słabą lirą – mówi Tomasz Noetzel, analityk Bloomberga. Jego zdaniem w najlepszej pozycji są Akbank i Yapi Kredi. Kontrolowane przez państwo Vakifbank i Halkbank są prawdopodobnie najbardziej narażone i konieczne może być ich dokapitalizowanie.
Ile zniosą banki?
Osłabienie waluty może jeszcze potrwać, o ile turecki bank centralny nie zmieni swojego nietypowego podejścia i nie zacznie podnosić stóp procentowych. Banki znad Bosforu mają 40 proc. kredytów denominowanych w walutach obcych (kapitał zaś w krajowej), więc to dla nich spory problem. Aby złagodzić wpływ słabej liry, regulator pozwala bankom na stosowanie 252-dniowej średniej kroczącej kursu do obliczania wymogów kapitałowych. Analitycy Bloomberga oszacowali, ile jeszcze musiałby umocnić się dolar, aby wyparowała cała nadwyżka kapitałowa kredytodawców (analiza opracowana w połowie grudnia). Akbank i Yapi Kredi mogłyby znieść wzrost kursu liry w okolice odpowiednio blisko 20 i 18 za dolara. Garanti spełniałby wymogi kapitałowe po wzroście kursu do 17 lir za dolara, ale Isbank może mieć problemy już przy 15. Jednak ta ostatnia dwójka ma sporo „nadwyżkowych" rezerw, które mogą rozwiązać, co łagodzi obawy o ich sytuację kapitałową.