Zadłużenie całego sektora finansów publicznych, czyli liczone według definicji UE, na koniec 2028 r. ma wynosić niemal 2,9 bln zł. A według okrojonej definicji w polskich ustawach ma wzrosnąć do 2,3 bln zł – wynika ze „Strategii zarządzania długiem na lata 2025–2028”, przyjętej ostatnio przez rząd. Różnica między tymi wartościami ma wynosić ok. 606 mld zł. Aż takiej kwoty ma więc sięgnąć tzw. ukryty dług pozabudżetowy, który zaczął puchnąć za rządów PiS, a co ostro krytykowali ekonomiści i ówczesna opozycja. Jeszcze w 2019 r. wynosił ona 52 mld zł, a na koniec 2023 r. około 363 mld zł.
Co to jest dług pozabudżetowy
Według zapisów „Strategii zarządzania długiem na lata 2025–2028” najmocniej do przyrostu długu pozabudżetowego przyczynić ma się Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych (zarządzany przez Bank Gospodarstwa Krajowego). Jego zadłużenie na koniec 2028 r. ma sięgnąć ponad 282 mld zł wobec 28 mld zł na koniec 2023 r.
Drugą największą pozycją ma być Fundusz Przeciwdziałania Covid-19 – to ponad 153 mld zł w 2028 r., choć to akurat mniej niż w 2023 r., o ok. 20 mld zł. Trzecią zaś – Krajowy Fundusz Drogowy, którego zadłużenie ma zwiększyć się o 46 mld zł, do 110 mld zł. Za to zobowiązania Polskiego Funduszu Rozwoju (zaciągnięte na rzecz pomocy gospodarce w czasie pandemii, na ponad 70 mld zł) maja w zasadzie zniknąć do końca 2028 r.
Dlaczego rząd wypycha dług poza budżet
Jak ekonomiści oceniają rządową strategię zarządzania długiem? Czy widać, że gabinet Donald Tuska zmierza do konsolidacji fiskalnej? Czy utrzymywanie ogromnego długu pozabudżetowego, a nawet jego zwiększanie, jest dobrym posunięciem? A jeśli nie, czy wystarczającym usprawiedliwieniem może być wzrost wydatków na armię i zbrojenia?