Członkini Rady Polityki Pieniężnej Gabriela Masłowska powiedziała w wywiadzie dla PAP, że docierają do niej głosy inwestorów zagranicznych, którzy się zastanawiają, czy nie wycofać się z polskiego rynku ze względu na sytuację wokół NBP. Odnosiła się do wniosku o postawienie prezesa Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Czy podczas pańskich spotkań z inwestorami zagranicznymi ich zaniepokojenie próbą rozliczenia prezesa NBP jest widoczne?
Zagranicznych inwestorów jest bardzo dużo, każdy więc mógł spotkać ich inny podzbiór. Nie można wykluczyć, że prawdą jest zarówno to, co ja powiem, i co powiedziała pani Masłowska. A ja powiem tak, że inwestorzy o kwestię NBP pytają, o zasadność zarzutów wobec prezesa NBP, ale generalnie są bardzo pozytywnie nastawieni do polskich aktywów. Przede wszystkim mają świadomość tego, że Polskę czeka duży napływ środków z Unii Europejskiej. Sprawa NBP to jeden z tematów, który jest poruszany przez inwestorów, ale nie jest to coś, co wpływałoby na ich generalnie pozytywny pogląd na Polskę, który widzimy już od ponad roku. Ten pogląd wynika z czynników strukturalnych, z tego, że Polska może być beneficjentem takich zjawisk jak nearshoring i firendshoring, rozwoju infrastruktury krytycznej, odbudowy przemysłu zbrojeniowego itp.
Postępowanie wobec prezesa NBP mogłoby mieć znaczenie dla inwestorów, jeśli miałoby wpływ na politykę pieniężną. Ma pan obawy, że RPP w obecnej sytuacji politycznej będzie postępowała w sposób, który nie będzie uzasadniony dążeniem do celu inflacyjnego, np. stanie się nadmiernie jastrzębia?
Funkcja reakcji polityki pieniężnej w ostatnich kilku miesiącach już się zmieniła. Nie nastąpiły dalsze obniżki stóp procentowych po tych z września i października. Czy możliwe jest, że zmieni się jeszcze bardziej i pojawi się ryzyko zacieśnienia polityki pieniężnej? Moim zdaniem to jest mało prawdopodobne. Wprawdzie inflacja na koniec horyzontu ostatniej projekcji NBP może być z perspektywy RPP niekomfortowo wysoka, ale z drugiej strony obecnie ścieżka inflacji jest poniżej większości prognoz. W takich warunkach podwyżka stóp procentowych byłaby trudna do wytłumaczenia. Gdyby do niej doszło, inwestorzy mogliby pomyśleć, że rzeczywiście trwa regularna wojna banku centralnego z rządem, że decyzje RPP nie są podparte ocenami stanu gospodarki. Obecnie prognozy inflacji, PKB, sytuacji na rynku pracy itp. pozwalają oczekiwać, że stopy procentowe długo się nie zmienią, ale na konieczność podwyższania stóp nie wskazują. Umocnienie złotego jest czynnikiem, który prowadzi do zacieśnienia warunków monetarnych w gospodarce przy obecnych stopach.