Spotkałyśmy się tuż przed powołaniem rządu Donalda Tuska. Wykorzystajmy rozmowę, by zarysować mapę drogową, czym się rząd powinien zająć.
Może zacznę od czegoś optymistycznego. Zrobiliśmy badania wśród przedsiębiorców i ponad 70 proc. osób powiedziało, że spodziewa się, że nowy rząd będzie prowadził politykę, która będzie sprzyjała rozwojowi gospodarki. Myślę, że to bardzo ważne, że nie ma frustracji, tylko jest oczekiwanie na to, że wreszcie można będzie zacząć coś robić. Pytanie brzmi, na ile nowy rząd będzie w stanie ten optymizm wykorzystać, na ile będzie współpracował ze środowiskami gospodarczymi, bo wiemy, że to była bardzo słaba strona poprzedniego rządu – Rada Dialogu Społecznego praktycznie nie funkcjonowała.
Co pani rozumie przez politykę sprzedającą gospodarce?
My się tak skoncentrowaliśmy na tych polskich wewnętrznych grach i zabawach, że zapominamy, że jesteśmy bardzo małą łódką na oceanie globalizacji i że świat na nas nie czeka. W niektórych dziedzinach postęp jest bardzo szybki, jak w przypadku sztucznej inteligencji, pytanie, czy my będziemy w stanie nadrobić teraz ten czas, kiedy byliśmy poza głównym obiegiem? Musimy zastanowić się, jak się odnaleźć na tej nowej mapie, bo taka nowa mapa się właśnie tworzy. Jeszcze kilka lat temu wszyscy byli pod wrażeniem tego, że Chiny zdobędą świat, okazało się, że Amerykanie jednak całkiem nieźle sobie radzą, ale rosną nam nowe potęgi, Indie, Indonezja. My staniemy się wreszcie, mam nadzieję, aktywnym uczestnikiem wydarzeń w Unii, bo pojedynczo niewiele zrobimy. Teraz obserwujemy grę potęg i będąc w Unii, mamy szansę wpływać na to, jaką ta Unia będzie miała politykę. Mam nadzieję, że to nastąpi bardzo szybko, bo rzeczywiście Donald Tusk i Radosław Sikorski siedzą w tej polityce europejskiej i nie muszą teraz nadrabiać tego straconego czasu. Liczę na to, że będziemy w stanie przygotować nową strategię gospodarczą.