Już w czwartek w pierwszych komentarzach ekonomistów na temat konsekwencji wojny na Ukrainie dla polskiej gospodarki, dominowała teza, że przybliży nas ona do scenariusza stagflacyjnego: zahamuje wzrost gospodarczy, ale przyspieszy inflację. W piątek pojawiły się pierwsze szacunki, jak silny może być ten efekt. Niepewność jest jednak ogromna, bo nadal niepewne są retorsje Rosji w reakcji na sankcje, które nałożyły na nią kraje Zachodu.
Droższe paliwo i żywność
– Rosyjska agresja oznacza, że inflacja przekroczy 10 proc. rok do roku pomimo tarczy antyinflacyjnej – mówi Jakub Rybacki, ekonomista z Polskiego Instytutu Ekonomicznego, odnosząc się do czasowej obniżki niektórych podatków pośrednich, która obowiązuje od lutego. – Stanie się to już w kwietniu lub maju. W całym 2022 r. ceny wzrosną średnio o 8,8 proc. rok do roku. To rewizja o 1,2 pkt w górę względem naszej poprzedniej prognozy – dodaje, zapowiadając, że raport z pełną ocenę potencjalnych skutków konfliktu zbrojnego na Ukrainie dla Polski PIE opublikuje w poniedziałek.
Czytaj więcej
W lutym po raz pierwszy od września 2021 r. poprawiły się nastroje polskich konsumentów, choć tylko nieznacznie. Mniejsze obawy budzi zarówno epidemia Covid-19 i jej wpływ na rynek pracy, jak i inflacja. Zmalała jednak skłonność Polaków do dużych wydatków.
Dotychczas wśród ekonomistów dominowały prognozy, wedle których inflacja wyznaczyła szczyt w styczniu, gdy wyniosła 9,2 proc. rok do roku. Część z nich zakładała, że wzrost wskaźnika cen konsumpcyjnych (CPI) może być nieco wyższy w sierpniu, o ile zgodnie z pierwotnym planem rządu tarcza antyinflacyjna zostanie wtedy wycofana. W to, że tak się stanie, mało kto jednak wierzył.