Ten scenariusz inflacyjny, wyłaniający się z nowych prognoz Departamentu Analiz Ekonomicznych NBP, mocno kontrastuje z przewidywaniami tej instytucji z lipca. Wtedy ekonomiści z NBP uważali, że wywołana przez pandemię Covid-19 pandemia skutecznie stłumi inflację. Najbardziej prawdopodobny scenariusz zakładał m.in. jej spadek do średnio 1,3 proc. na początku 2021 r. Dla porównania, w październiku inflacja wyniosła 3 proc. Na początku roku była sporo wyższa, przekraczała 4,5 proc., więc w całym 2020 r. wyniesie średnio 3,4 proc.

Aktualne prognozy DAE NBP wskazują, że inflacja w 2021 r. wyniesie średnio 2,6 proc., a w 2022 r. 2,7 proc. Będzie więc w pobliżu celu inflacyjnego NBP na poziomie 2,5 proc. Pod koniec okresu objętego prognozami znajdzie się jednak powyżej 3 proc. Poprzednie prognozy zakładały spadek inflacji w 2021 r. do 1,5 proc., w 2022 r. wzrost do 2,1 proc.

Foto: Lamus Antykwariaty Warszawskie

Z czego wynika tak duża zmiana prognoz inflacji? Częściowo, jak tłumaczą ekonomiści z NBP, odzwierciedla ona poprawę perspektyw polskiej gospodarki. Letnie prognozy DAE NBP zakładały spadek PKB w 2020 r. o 5,4 proc., obecne zaś o 3,5 proc. Prognoza na 2021 r. jest bardziej pesymistyczna niż latem, ale z kolei na 2022 r. wyraźnie bardziej optymistyczna. Efekt końcowy jest taki, że w świetle nowych prognoz PKB Polski na koniec 2022 r. będzie wyraźnie większy, niż byłby w scenariuszu z lipca, a tzw. luka popytowa (różnica między rzeczywistym a potencjalnym PKB) będzie dodatnia. Obecnie jest mocno ujemna, co powinno tłumić inflację. W przeciwnym kierunku działa jednak wzrost kosztów firm związany m.in. epidemicznymi wymogami sanitarnymi i ograniczoną skalą działalności.

Ekonomiści z DAE NBP tłumaczą jednak, że inflację nadal podbijały będą przede wszystkim ceny administrowane, m.in. odbioru śmieci oraz energii elektrycznej. Według ich wyliczeń obecnie ich podwyżki dodają do inflacji około 1 pkt proc. Prognozy z lipca zakładały, że w 2021 r. tego efektu już nie będzie, a nowe prognozy zakładają jego powtórkę m.in. wskutek zaplanowanego na styczeń wprowadzenia opłat mocowej i cukrowej oraz dalszego wzrostu opłat za odbiór śmieci. GS