Taką sesję, jak ta wtorkowa, aż chce się komentować. Po wielu dniach rynkowej beznadziei, przy której zaczynało już brakować słów by opisać fatalne nastroje inwestorów, w końcu nad giełdami zaświeciło słońce. I co ważne: w końcu także świeciło ono pełnym blaskiem. To była sesja marzenia i można tylko powiedzieć: lepiej późno niż wcale.

W zasadzie jeszcze przed startem wtorkowej sesji można było być optymistą. W poniedziałek WIG20 mimo, że przez długi dzień był pod kreską, na koniec dnia wykonał zwrot i zamknął notowania na plusie. To było pierwszym pozytywnym sygnałem. Do tego doszły bardzo mocne wzrosty na rynku amerykańskim, a także dobre nastroje z rynków azjatyckich. W tym kontekście otwarcie notowań 2 proc. nad kreską w Warszawie nie było aż tak dużym zaskoczeniem. Tak mocne otwarcie zawsze rodzi jednak też pytania czy byki będą w stanie utrzymać przewagę w kolejnych godzinach handlu. We wtorek nie miały z tym żadnego problemu, szczególnie, że sprzyjało nam też otoczenie. Na innych europejskich rynkach również bowiem mieliśmy do czynienia z mocnymi wzrostami. WIG20 w pewnym momencie rósł już 3 proc., a jak się okazało to też nie był koniec popisu kupujących. Ci do kolejnej szarży przystąpili, kiedy do gry wszedł kapitał amerykański. Początek notowań na Wall Street przyniósł mocne wzrosty, a to tylko uskrzydliło kupujących w Warszawie. Pojawiła się nawet realna szansa, że WIG20 zakończy notowania nawet 4 proc. nad kreską. Szansa ta została w pełni wykorzystana. WIG20 zyskał aż 4,5 proc. Wynik ten musi robić wrażenie i jest ważną chwilą oddechu szczególnie po ostatnich bardzo trudnych dniach na naszym parkiecie. Dodatkowo obroty znów przebiły poziom 1 mld zł, co dodaje wiarygodności temu ruchowi.

Czytaj więcej

Nowe technologie królują w październikowym portfelu

To z jak dobrymi nastrojami mieliśmy do czynienia świadczy też fakt, że wszystkie spółki z WIG20 zakończyły dzień na plusie. Liderem wzrostów okazał się mBank, którego papiery podskoczyły o ponad 7,5 proc. Mocno prezentowały się także inne banki. Santander Bank Polska zyskał 6,6 proc., zaś bank Pekao 6,1 proc.

Na światowych rynkach doszło więc w końcu do długo oczekiwanego przesilenia. Mamy korektę ostatnich spadków, ale trzeba pamiętać, że fundamentalnie wciąż nic się nie zmieniło. Fed na razie nadal trzyma się jastrzębiej retoryki, a nawoływania do jej zmiany, na razie są tylko pobożnymi życzeniami. Wciąż także trwa wojna. Oczywiście po takiej sesji jak ta wtorkowa, ktoś może powiedzieć, że jest to szukanie dziury w całym. Może i faktycznie tak jest. Na razie więc cieszmy się chwilą, ale w dłuższym terminie nie zapominajmy o wiszących na rynkami ryzykach.