Po obiecującym starcie, kiedy indeksy były na plusie, sprzedający dość szybko wyjaśnili, kto w ostatnich dniach ma przewagę na warszawskim parkiecie. Krótko po 10.00 wskaźnik największych spółek tracił już 1,3 proc. i można było walczyć praktycznie już tylko o to, aby straty te były jak najmniejsze.
Sporo z nich udało się odrobić w końcówce notowań, kiedy wszystkim parkietom na świecie zaczęły sprzyjać zwyżki na rynku nowojorskim. Ostatecznie WIG20 skończył dzień na poziomie 2722 pkt, czyli o 0,4 niższym niż w piątek. WIG stracił 0,6 proc., a najwięcej spadł mWIG40 grupujący średnie spółki – o 1,3 proc.
Osiągając dno sesji WIG20 był już poniżej 2700 pkt, co oznaczało już ponad 100 pkt (prawie 4 proc.) strat do rekordu hossy pobitego w połowie zeszłego tygodniu. Gracze nie mogą być zbyt zadowoleni, bo na ostatnie cztery dni w miarę udana była w Warszawie tylko sesja piątkowa.
Jeśli chodzi o największe spółki, dziś najwięcej powodów do zmartwień mieli posiadacze akcji Lotosu, które na koniec staniały o 2,1 proc. Akcje BRE Banku przeceniono o 1,4 proc. Z kolei o ponad 2 proc. podrożały papiery Polimeksu-Mostostalu, chociaż analitycy BZ WBK spekulują w opublikowanym dziś raporcie, że spółka może opuścić WIG20 (wypaść miałby także Cyfrowy Polsat, a ich miejsce miałyby zająć ukraiński Kernel oraz Petrolinvest).
Poniedziałek był dość ubogi, jeśli chodzi o wskazówki, jakimi mogli się kierować inwestorzy. W Europie z danych makro liczyły się tylko wstępne odczyty indeksów PMI obrazujących koniunkturę w przemyśle i usługach (zanotowały one wzrost w stosunku do grudnia), z kolei w USA dzisiejsze kalendarium było zupełnie puste.