Fatalna piątkowa sesja za oceanem nie pozostawiła żadnych złudzeń co do kierunku, w którym w poniedziałek będą podążały giełdy światowe. Giełda w Tokio straciła dzisiaj ponad 1 proc. Rynek w Hongkongu spadł o przeszło 0,5 proc. Od przecen rozpoczęły dzień parkiety w Europie. Giełda paryska rano traciła 0,6 proc. Frankfurt spadał o 0,35 proc. a Londyn 0,25 proc.
Główne indeksy warszawskiej zachowywały się bardzo podobnie. Na otwarciu WIG20 spadał o 0,7 proc. do 2685 pkt. Jednak już po pięciu minutach przecena sięgała na moment 1,5 proc. WIG zaczął dzień od 0,76-proc. przeceny i poziomu 46864 pkt. Na minusach rozpoczęły też notowania indeksy małych i średnich spółek. Po kwadransie handlu obroty zbliżyły się 90 mln zł.
Fala wyprzedaży na światowych parkietach jest reakcją inwestorów na zamieszki utrzymujące się od kilku dni w Egipcie. Inwestorzy boją się, że niepokoje społeczne rozleją się na inne kraje muzułmańskie, które są przecież wiodącymi dostawcami surowców, przede wszystkim ropy naftowej na świecie. To mogłoby oznaczać przerwanie ciągłości dostaw co z kolei miałoby fatalne następstwa dla gospodarki światowej. Spółki paliwowe są w poniedziałek na czele najbardziej zniżkujących podmiotów. PKN Orlen spada o 2,5 proc. a Lotos o 1,2 proc.
Szansy na zahamowanie negatywnych trendów można upatrywać w dzisiejszych danych makroekonomicznych. Żeby jednak zmienić nastawienie inwestorów i zachęcić ich do nabywania akcji wiadomości musiałyby być naprawdę dobre. O 11.00 na rynek trafia dane o styczniowej inflacji w strefie euro. Prognoza mówi, że w skali roku wyniosła 2,4 proc. Po południu informacjami zarzucą nas Stany Zjednoczone. Rynek pozna dane na temat wydatków i dochodów Amerykanów, stopie bezrobocia czy zatrudnieniu w sektorze pozarolniczym.
Niepokoje co do przyszłości gospodarek światowych udzieliły się również inwestorom na rynkach walutowych. Złoty od rana traci na wartości. Euro kosztuje już prawie 3,95 zł a dolar 2,9 zł.