Inspiracją do naszej dzisiejszej rozmowy był niedawny artykuł w "Parkiecie", w którym opisywaliśmy promocje w BPS TFI i TFI Agro, polegające na obniżeniu opłat za zarządzanie wybranymi funduszami do zaledwie 0,05 proc. (średnia dla funduszy akcji to 3,3 proc.). BPH TFI na stale wprowadziło do oferty "tanie" fundusze dwa lata temu. Jak z perspektywy czasu oceniacie tę decyzję?
Mówimy o funduszu BPH Superior składającym się z pięciu subfunduszy. Decyzja o jego wprowadzeniu była realizacją strategii fair play w naszej firmie (BPH TFI należało wtedy do Banku BPH - red.). Opłata stała za zarządzenie w funduszu pieniężnym wynosi w tym przypadku 0,3 proc., w funduszu akcji 0,7 proc. Do tego dochodzi wynagrodzenie za sukces (pokonanie benchmarku). Uważamy, że jest to uczciwe rozwiązanie wobec inwestorów - zarabiamy dopiero wtedy, gdy osiągniemy satysfakcjonującą stopę zwrotu. Byliśmy prekursorami w branży, dziś coraz więcej TFI zaczyna mówić o obniżaniu opłat stałych. Nie ukrywam jednak, że mam pewien niedosyt, jeżeli chodzi o poziom aktywów, które udało się zgromadzić w tych funduszach. Mimo to wiążemy spore nadzieje z rządowym Programem Budowy Kapitału, bo Superior to fundusz stworzony do długoterminowego oszczędzania w ramach Pracowniczych Planów Kapitałowych.
Niskie opłaty okazały się nie być wabikiem na klientów?
Ich pozytywnego wpływu klient nie odczuwa od razu. Niższa opłata za zarządzanie oznacza wyższą stopę zwrotu z inwestycji dla uczestnika funduszu, ale dopiero po pewnym czasie funkcjonowania z obniżonymi opłatami ten efekt zaczyna być dobrze widoczny. Po dwóch latach działalności Superiora widać, że nie mamy problemu z pokonywaniem benchmarków i średniej rynkowej. Sama obniżka opłat nie przyciąga nowych klientów, ale poprawa stóp zwrotu związana z tym, że więcej zysku osiągniętego przez zarządzającego zostaje dla inwestorów - działa na wyobraźnię.