Polskie meble na niespokojnych wodach

Fabryki Mebli Forte poradziły sobie z covidowym kryzysem lepiej niż konkurencja dzięki okrzepłej biznesowo organizacji i własnym źródłom materiałów – twierdzi Maciej Formanowicz, założyciel i prezes firmy.

Aktualizacja: 21.02.2022 11:27 Publikacja: 21.02.2022 07:00

Polskie meble na niespokojnych wodach

Foto: mpr, agnieszka murak

 

Ukraina to znaczący rynek dla Forte?

Maciej Formanowicz, założyciel i prezes Fabryk Mebli Forte: W naszym przypadku nie aż tak istotny, wysyłamy meble przede wszystkim na Zachód. Ale przecież każdy najmniejszy rynek ma znaczenie, jeśli nie dla nas, to dla innych rodzimych spółek z branży. Wszyscy meblarze w kraju zależą od eksportu. Co najmniej 85 proc. wyprodukowanych w Polsce mebli trafia za granicę. Zatrudnieni w naszych spółkach Ukraińcy zapowiadają, że gdy dojdzie do wojny, przerwą pracę i wrócą do siebie, by bronić ojczyzny. I muszę powiedzieć, że ich determinacja robi wrażenie.

Po wstępnych wynikach Forte – choćby ubiegłorocznych przychodach na poziomie 1,35 mld zł – widać, że firma poradziła sobie z największymi problemami, czyli zmaganiami z pandemią i wywołanym przez nią kryzysem.

Jesteśmy przecież dojrzałą, okrzepłą biznesowo organizacją. W utrzymaniu pozycji pomogły nam także własne źródła surowców i materiałów. Przewagę na wciąż niestabilnym rynku zapewnia nam m.in. nasza fabryka płyt meblowych. Pamiętam, że gdy decydowaliśmy o tej inwestycji, wielu konkurentów w branży patrzyło z niedowierzaniem. Pandemia pokazała, jak się mylili.

Inwazja koronawirusa uświadomiła przedsiębiorcom wiele oczywistych prawd...

Już po kilkunastu miesiącach pandemii przekonaliśmy się, że przemysł meblowy, w którym wielu pokłada takie nadzieje, jest raczej kolosem na glinianych nogach. Ponad 40 mld zł uzyskiwane rocznie z eksportu robi wrażenie, ale tylko niewielka grupa, a właściwie zaledwie kilka najambitniejszych rodzimych firm, do których zaliczam Forte, była dotąd w stanie stworzyć i utrzymać własny rynek.

Branżowe stowarzyszenie, Ogólnopolska Izba Gospodarcza Producentów Mebli, informuje, powołując się na badania, że sprzedaż w 2021 r. była rekordowa – sięgnęła prawie 50 mld zł, a polskim firmom udało się utrzymać drugą pozycję po Chinach wśród największych globalnych eksporterów różnego rodzaju mebli.

Zalecałbym wstrzemięźliwość w głoszeniu ocen, które są chyba trochę na wyrost. I doradzałbym przedsiębiorcom wzmożoną czujność. Wciąż jesteśmy na wzburzonym przez pandemię oceanie, niepewni tego, co nas czeka za horyzontem.

Czytaj więcej

Meblarska eksportowa lokomotywa radzi sobie ze skutkami covidowego kryzysu

Covidowy kryzys obnażył wszystkie słabości polskich meblarzy: rozdrobnienie sektora, które bardzo utrudnia skuteczne podnoszenie cen wyrobów na Zachodzie, uzależnienie od zagranicznych pośredników w handlu, dyktat cenowy koncernów, które zmonopolizowały w kraju dostawy materiałów do produkcji, od pianki, tkanin, szkła, papieru na opakowania po płyty meblowe i drewno. Brak skutecznego wsparcia w gospodarczej polityce państwa, które powinno wzmacniać konkurencyjność rodzimej branży na globalnych rynkach. Proszę mnie poprawić, jeśli jest inaczej, ale po niedawnych roszadach w rządowej ekipie nie ma, np. w resorcie rozwoju, decyzyjnego urzędnika odpowiedniej rangi, który miałby wiedzę, doświadczenie i wziąłby w swoje ręce sprawy wzmacniania meblowego proeksportowego biznesu.

Co należałoby zrobić, aby perspektywy branży były lepsze?

Stymulowanie integracji rozdrobnionych rodzimych spółek to jedyny sposób, aby być w negocjacjach wiarygodnym i dostatecznie silnym partnerem dla skonsolidowanych zachodnich korporacji handlowych i grup zakupowych. W Szwajcarii, Niemczech, Austrii czy we Francji – na naszych najważniejszych rynkach – polscy przedsiębiorcy mają do czynienia wyłącznie z handlowymi potentatami bezwzględnie skupionymi na realizacji własnych interesów. To oczywiste, że nasze rozproszone i w większości niewielkie firmy mają w takiej rzeczywistości małe szanse na równoprawne traktowanie na rynku.

Czytaj więcej

Znów nerwowo przy wyrębie

Wygrywać z zagraniczną konkurencją w naszej podstawowej kategorii – ekonomicznych mebli do montażu – jest zresztą coraz trudniej. Po nerwowym, przerywanym lockdownami 2020 roku w kolejnym 2021 koszty produkcji dosłownie wystrzeliły. Przyznam, że w moim zawodowym życiu to było pierwsze takie doświadczenie, że lawinowo drożało naraz wszystko, czego potrzebuje branża – energia, drewno, płyty, tkaniny, nawet tektura i papier opakowaniowy. Do tego upadały zasady i reguły etyczne, górę wzięły egoizm i chciwość rynkowych monopolistów. Nawet Lasy Państwowe, które zarządzają naszym leśnym majątkiem, zniosły w przetargach górne limity cen drewna na aukcjach. Do tego wbrew wszelkim zasadom gospodarności otworzono prawną furtkę do spalania w elektrociepłowniach drewna, bardzo często dobrej jakości, choć zdecydowanie sensowniejsze jest dalsze przetwarzanie surowca na kolejne wyroby. Ilość drewna przeznaczonego do spalania, jeżeli dobrze pamiętam, wzrosła w ostatnim okresie ponad 100 razy.

Jak sobie z drożyzną materiałów radziliście w Forte?

Przyspieszyliśmy wdrażanie, opracowywanej od dawna, strategii zrównoważonego rozwoju Forte. Już teraz nie mamy w fabrykach żadnych odpadów drzewnych – wszystko przerabiamy w naszym zakładzie produkującym płyty. Zmierzamy w kierunku wykorzystywania do produkcji surowców odzyskanych z recyklingu mebli używanych. Sposobem na stopniowe zmniejszanie zużycia energii elektrycznej stała się automatyzacja produkcji. Zwiększenie efektywności linii technologicznych dało zresztą namacalny rezultat: załoga w naszych zakładach jest obecnie mniej liczna niż przed pandemią, ale produkujemy więcej. Zarząd z ogromną determinacją pilnuje też skracania łańcuchów logistycznych i dróg transportu produktów od producenta do odbiorców. Wielkie zmiany w tej sferze były możliwe dzięki najnowszym procedurom i technikom e-sprzedaży.

Jakie są doświadczenia Forte po prawie dwóch miesiącach wdrażania w firmie rozwiązań Polskiego Ładu?

To jeszcze za mało czasu, aby ocenić wszystkie konsekwencje rozwiązań podatkowych związanych z tym programem, ale niewątpliwie Polski Ład uderzył mocno w kadrę menedżerską średniego i wyższego szczebla. Utrata 1000–2000 zł z miesięcznej pensji musi rodzić frustrację i wpływać demotywująco na naszych kluczowych pracowników, których przygotowanie do obecnej roli, firmowych liderów, trwało lata, a przy tym – mówiąc wprost – było kosztowne. Muszę przyznać, że wyjątkowo mnie irytuje ta wymyślona za biurkiem koncepcja złupienia właśnie tej niezastąpionej grupy fachowców, od których zależy pomyślność i rozwój każdej firmy, a w konsekwencji całej naszej gospodarki.

Firmy
Zremb: kontrakty dla wojska procentują
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Firmy
Rurexpol do likwidacji
Firmy
Mercator na zakupach. W planach luksusowe apartamenty
Firmy
Klepsydra nie zamierza zwalniać tempa
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Firmy
Czy da się odpolitycznić spółki z udziałem Skarbu Państwa?
Firmy
Rząd chce zmobilizować kapitał do finansowania start-upów