W kwietniu walne zgromadzenia firm przegłosowały zmianę roku obrotowego z odpowiadającego kalendarzowemu na liczony od 30 czerwca, przy czym intencją było przedłużenie 2018 r. o sześć miesięcy, do 30 czerwca 2019 r. W efekcie na zaudytowane raporty roczne trzeba czekać do października.
Według GPW nie można wydłużyć roku obrotowego, który już się zakończył – giełda powołała się na estoński sąd rejestrowy i nadzorcę.
– Skala zobowiązań, jakim podlegają spółki na polskim rynku, jest już absurdalna, ostatnia decyzja GPW potwierdza trend. Liczba notowanych spółek i płynność spadają. Nie wiemy, jakie informacje uzyskała GPW, ale jest to nieistotne, bo liczy się decyzja niezależnego sądu, który zarejestrował uchwały o zmianie roku obrotowego. Mamy opinię renomowanej kancelarii, że estońskie prawo nie zabrania przedłużania roku, i wykładnię estońskiego resortu finansów o zgodności działań z prawem – oświadcza Mariusz Patrowicz. Zaznacza, że GPW nie zgłaszała uwag po zapowiedzi zmiany roku obrotowego ani w trakcie procedowania uchwał przez zgromadzenia – dopiero 30 kwietnia.
A po co w ogóle zmiana roku obrotowego? Patrowicz tłumaczy, że w połowie roku usługi audytorskie są tańsze.
Rzecznik GPW Paweł Lasiuk podkreśla, że przed decyzją o zawieszeniu notowań analizowany był stan faktyczny, opinia prawna dostarczona przez spółki, GPW nawiązała też kontakt z sądem rejestrowym w Estonii i organem nadzoru oraz KNF. – W wyniku korespondencji GPW uzyskała potwierdzenie, że według prawa estońskiego zmiana roku obrotowego i połączenie z kolejnym rokiem może być dokonana jedynie ex ante, nie zaś po zakończeniu roku będącego przedmiotem zmiany. Wprawdzie sąd dokonał rejestracji zmiany w statutach tych spółek (poza Investment Friends), jednak treść zmiany w żadnej mierze nie odnosi się wprost do roku obrotowego 2018. Należało uznać, że spółki nie wykonały obowiązku publikacji raportów – podsumowuje Lasiuk. ar