Jednocześnie zwraca uwagę na problemy z dostępnością stali, czyli podstawowego surowca służącego w spółce do produkcji tzw. zimnogiętych profili wykorzystywanych m.in. w branży budowlanej i materiałów budowlanych. To konsekwencja tego, że huty z powodu spadającej opłacalności przez lata wygaszały piece i ograniczały produkcję, a teraz nie są w stanie w krótkim czasie zaspokoić zapotrzebowania. – Stali brakuje nie tylko w Europie i jej ceny rosną bardzo dynamicznie. Rośnie też inflacja i pensja minimalna uchwalona przez rząd na rok 2021, co spowoduje presję na podwyżki wszystkich wynagrodzeń – twierdzi Czerwiński.
Z drugiej strony spółka sytuację gospodarczą w krajach, w których działa, ocenia jako stosunkowo dobrą. Co równie ważne firma poradziła sobie z negatywnymi skutkami pandemii koronawirusa. W ostatnich kwartałach zarząd skupił się m.in. na zapewnieniu MFO maksymalnej płynności i bezpieczeństwa finansowego. Utrzymał pełne zatrudnienie oraz ciągłość dostaw, produkcji i obsługi klientów. – Przeorganizowaliśmy dział produkcji i logistyki oraz wzmocniliśmy dział techniczny i działy sprzedaży. Zakończyliśmy też dochodzenie do standardów „Smart factory" i „Industry 4.0" – czyli cyfrowej rewolucji przemysłowej – informuje Czerwiński. Po trzech kwartałach MFO wypracowało 308,7 mln zł przychodów i 15,6 mln zł zysku netto. Rok do roku spadły one o 8,7 proc. i o 24,6 proc. TRF