Wrześniowa powódź na razie nie ma wpływu na ceny i popyt

Wzrost zapotrzebowania możliwy jest za to w kilkuletniej perspektywie, co związane jest z koniecznością odbudowy i remontów m.in. zalanej infrastruktury sieciowej oraz budynków.

Publikacja: 14.10.2024 06:00

Polski rząd zamierza przeznaczyć do 23 mld zł na odbudowę terenów zalanych przez wrześniową powódź.

Polski rząd zamierza przeznaczyć do 23 mld zł na odbudowę terenów zalanych przez wrześniową powódź. Mają to być środki krajowe i pochodzące z programów europejskich.

Foto: WOJTEK RADWANSKI/AFP

Wrześniowa powódź, która nawiedziła kilka krajów Europy Środkowej, w tym południowo-zachodnią Polskę, spowodowała liczne szkody, zwłaszcza w infrastrukturze sieciowej oraz budynkach i innych obiektach znajdujących się na zalanych terenach. Aby przywrócić je do pierwotnego stanu, niezbędne będą ogromne kwoty, m.in. na zakup materiałów budowlanych. W tym kontekście z jednej strony pojawiły się obawy, że ceny potrzebnych produktów wzrosną lub nastąpią braki w dostawach, a z drugiej nadzieja na ożywienie branży, która od kilku kwartałów boryka się z problemem spadającego popytu.

Na razie na rynku, w tym na obszarach dotkniętych powodzią, nie widać jednak istotnych zmian. Związek Pracodawców Producentów Materiałów dla Budownictwa już kilkanaście dni temu przekonywał, że zakłady produkcyjne należące do jego członków nie odnotowały uszkodzeń. Nie zanotowały też istotnych problemów logistycznych związanych z realizowanymi dostawami swoich produktów i odbiorem surowców i półproduktów. W rezultacie ZPPMdB nie przewiduje w krótkim terminie istotnych zwyżek cen materiałów budowlanych. Co więcej duża skala niewykorzystanych zdolności wytwórczych pozwala przypuszczać, że jeśli nawet wzrośnie popyt, to fabryki szybko go zaspokoją. W podobnym duchu wypowiadają się też giełdowe spółki.

Popyt pojawi się, ale w dłuższej, kilkuletniej perspektywie

Jedynie drobne trudności związane z podmoknięciem dwóch budynków doświadczyła grupa Selena FM. Nie miały one jednak wpływu na jej funkcjonowanie. Ponadto podjęto działania prewencyjne. – Zdecydowaliśmy się na opróżnienie jednego zakładu na czas powodzi ze względu na ryzyko jego zalania (które zmaterializowało się w 1997 r.), jednak nie wpłynęło to istotnie na nasze działania. Kilku naszych partnerów, m.in. w Jeleniej Górze, ucierpiało z powodu zalania sklepów, co spowodowało przejściowe problemy – informuje Sławomir Majchrowski, prezes Seleny FM. Ocenia, że sytuacja ta nie miała znaczącego wpływu na wyniki sprzedażowe i produkcyjne grupy. W efekcie nie było konieczności szacowania strat biznesowych.

Obecnie zarząd Seleny FM, biorąc pod uwagę ogólne spowolnienie w branży chemii budowlanej oraz ogólną sytuację gospodarczą, nie widzi wzmożonego popytu na oferowane przez grupę produkty. Nie zmienia to faktu, że lokalnie występuje zwiększone zapotrzebowanie. W związku z trudną sytuacją na terenach popowodziowych firma włącza się w działania pomocowe, przygotowując przekazanie swoich produktów chemii budowlanej najbardziej potrzebującym. – Obecnie jesteśmy w kontakcie z lokalnymi władzami samorządowymi 40 szczególnie poszkodowanych gmin. Ustalamy konkretne zapotrzebowanie na nasze produkty i będziemy je przekazywali nieodpłatnie za pośrednictwem lokalnych koordynatorów, wyznaczonych przez wójtów czy burmistrzów – zapewnia Majchrowski.

Zauważa, że według ekspertów całkowite straty spowodowane przez powódź mogą sięgnąć nawet kilkunastu miliardów złotych. Część z tej kwoty to koszty materiałów budowlanych stosowanych na różnych etapach budowy. W efekcie popyt na nie pojawi się, ale w dłuższej, kilkuletniej perspektywie. Istotny wpływ na materiały będą miały takie czynniki jak: cykle budowlane, kolejność realizacji inwestycji oraz dostępność funduszy. Spółka przekonuje, że nie będzie na rynku wzrostu cen jej produktów chemii budowlanej w związku z powodzią. Te uzależnione są od kosztów surowców i sytuacji konkurencyjnej na rynku.

Selena FM w minimalnym stopniu odczuła skutki zniszczeń, które objęły różnego rodzaju infrastrukturę m.in. transportową i energetyczną. – Doświadczyliśmy jedynie przejściowych problemów związanych z ograniczeniami w ruchu, które wynikały z wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, jednak nie miały one znaczącego wpływu na nasze łańcuchy dostaw. Natomiast utrudnienia w transporcie trwają i przez pewien czas nadal spodziewamy się, że będą one utrudniać dostawy produktów do punktów sprzedaży – podsumowuje Majchrowski.

Czytaj więcej

Spółki widzą symptomy ożywienia w branży

Ceny nie powinny drastycznie rosnąć

Podczas ostatniej powodzi nie ucierpiały żadne aktywa należące do MFO, ponieważ spółka ma główną siedzibę oraz zakład produkcyjny na Mazowszu. Nie miała ona też istotnego wpływu na aktywa i działalność jej kontrahentów oraz partnerów biznesowych, nawet tych położonych w rejonach najbardziej dotkniętych. W kilku przypadkach, głównie ze względu na przejezdność dróg czy uszkodzenia infrastruktury, opóźniły się za to dostawy towarów. Były to jednak przede wszystkim sytuacje incydentalne i bez większego wpływu na cały łańcuch dostaw MFO.

– Z informacji pozyskanych od naszych kontrahentów funkcjonujących na dotkniętych terenach, w tej chwili energia i zasoby mieszkańców koncentrują się na likwidacji głównych szkód, na oczyszczaniu posesji i osuszaniu budynków. Odbudowy i remonty ruszą później – zauważa Jakub Czerwiński, członek zarządu MFO. Dodaje, że ludzie czekają na wypłaty odszkodowań i środki pomocowe. Zapewne każdy będzie chciał zdążyć z niezbędnymi pracami jeszcze przed zimą. Wtedy powinno się zwiększyć zapotrzebowanie na materiały budowlane, w tym na oferowane przez spółkę profile GK do suchej zabudowy oraz na profile do stolarki otworowej.

Dziś skalę zniszczeń ciężko jest oszacować. Tym samym nie wiadomo, jakie mogą być potrzebne nakłady na odbudowę i remonty. – Rząd przygotował program wsparcia na blisko 23 mld zł, do tego dochodzą pieniądze z odszkodowań i środki własne poszkodowanych. Na pewno będzie to miało wpływ na ożywienie rynku materiałów budowlanych – twierdzi Czerwiński. Jego zdaniem może to też mieć wpływ na ceny, zwłaszcza jeżeli zapotrzebowanie na materiały wzrośnie gwałtownie i nastąpi kumulacja popytu. Proces ten może jednak rozciągnąć się w czasie ze względu na brak dostępności ekip budowlanych i fachowców. Z tego też powodu ceny materiałów budowlanych nie powinny drastycznie rosnąć.

Piotr Mikrut, prezes Fabryki Farb i Lakierów Śnieżka, informuje, że należące do grupy zakłady nie ucierpiały, ponieważ są zlokalizowane poza terenami zalewowymi. Dobrze funkcjonuje też logistyka. – Nie odnotowaliśmy żadnych znaczących problemów w dostawach ani w relacjach z kontrahentami, dostawcami czy klientami. Nasza grupa, dzięki szerokiej i dobrze zorganizowanej sieci operacyjnej, jest w stanie utrzymać płynność działania nawet w przypadku ewentualnych, lokalnych trudności po stronie naszych partnerów – przekonuje Mikrut.

Spółka pytana o ewentualny wzrost popytu mogący być konsekwencją powodzi podaje, że koncentruje się na długoterminowej, stabilnej strategii rozwoju i nie uzależnia swoich wyników od jednorazowych wydarzeń losowych. Poza tym region objęty stanem klęski żywiołowej, w skali całego rynku, nie stanowi dużej jego części. W efekcie nie spodziewa się znaczącego wpływu powodzi na wzrost popytu na materiały budowlane. Podobnie jest z cenami. – Nasza firma zarządza cenami w oparciu o długoterminowe trendy, w tym m.in. na rynku surowców, a nie pod wpływem jednorazowych zjawisk – zapewnia Mikrut. Śnieżka w swojej branży nie obserwuje też spadku podaży.

Krótkotrwałe zakłócenia nastąpiły w logistyce

Wrześniowe intensywne opady i powódź nie miały bezpośredniego wpływu na działalność Decory ani jej firm zależnych. Spółka zapewnia, że żadne z jej aktywów nie uległy zalaniu, a ciągłość działania nie była zagrożona. – Nasze procedury zadziałały skutecznie, co pozwoliło nam uniknąć poważniejszych problemów. Doszło jedynie do krótkotrwałych zakłóceń w logistyce, które nie miały znaczącego wpływu na naszą działalność gospodarczą – podaje Artur Tomikowski, dyrektor marketingu Decory.

Informuje, że spółka obecnie nie patrzy na sytuację w zakresie popytu, podaży i cen swoich wyrobów w kategoriach rynkowych, lecz przede wszystkim jako na ludzką tragedię. Jako producent paneli winylowych i akcesoriów do podłóg jest w kontakcie z kilkoma instytucjami publicznymi, którym zamierza pomóc w odbudowie. – Aktualnie większość działań skupia się na oczyszczaniu i osuszaniu terenów dotkniętych powodzią, a proces odbudowy dopiero się rozpocznie. Jest więc za wcześnie, by mówić o wzroście popytu na nasze produkty w związku z powodzią – przekonuje Tomikowski.

Żadnego ożywienia, zainteresowania lub wpływu powodzi na prowadzoną działalność nie obserwuje Dektra, producent i dystrybutor materiałów izolacyjnych. W ocenie spółki może to być związane z tym, że aktualnie wszyscy zajmują się sprzątaniem i suszeniem, a na remonty i budowy będzie czas później.

W sposób bardzo lakoniczny o wpływie powodzi na prowadzoną działalność wypowiada się Ferro, jeden z największych w naszym regionie sprzedawców armatury sanitarnej, instalacyjnej i grzewczej. Spółka informuje, że wrześniowe intensywne opady nie miały żadnego wpływu na działalność grupy. Nieodczuwane były również utrudnienia wynikające ze zniszczenia infrastruktury transportowej i energetycznej ani nie doszło do wzrostu popytu lub cen oferowanych produktów. W przyszłości spółka za możliwy uważa wzrost zapotrzebowania spowodowany powodzią, ale w ujęciu lokalnym.

Na nasze pytania nie odpowiedziały z kolei Libet (producent kostki brukowej) i Megaron (producent chemii budowlanej).

Firmy
InPost na zakupach za granicą
Firmy
InPost na zakupach. Wielkie przejęcie za granicą
Firmy
Wielton będzie musiał zrewidować strategię
Firmy
Niemiecka gospodarka hamuje. Jak to wpłynie na firmy z Polski?
Firmy
Sukcesja w grupie Polsatu. Co się dzieje w Liechtensteinie i w Polsce
Firmy
Andrzej Gantner, PFPŻ: System kaucji na krawędzi