Konrad Ryczko, DM BOŚ: Dynamika wzrostów trudna do utrzymania

Na warszawskiej giełdzie wciąż mamy hossę pasjonatów. Liczę, że przebicie przez WIG 100 tys. pkt sprawi, że o rynku będzie mówiło się nie tylko w specjalistycznych mediach – mówi Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ.

Publikacja: 25.03.2025 18:46

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ. Fot. mat. prasowe

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ. Fot. mat. prasowe

Foto: parkiet.com

Dzisiaj chyba główne pytanie brzmi nie „czy”, ale „kiedy” WIG przebije poziom 100 tys. pkt.

Zdecydowanie podpisałbym się pod takim podejściem. Jesteśmy już naprawdę blisko wspomnianego poziomu 100 tys. pkt. Wystarczy jedna–dwie lepsze sesje, byśmy zdobyli tę psychologiczną wartość. Jeśli faktycznie tak się stanie, to mam nadzieję, że będzie to medialny impuls dla szerokiego rynku i uda nam się, jako rynkowi, przebić poza media giełdowo-inwestycyjne.

Przebijemy 100 tys. pkt i co dalej? Ile jest jeszcze paliwa do wzrostów?

Jeśli spojrzymy na indeks WIG czy też WIG20, to licząc od początku roku, jesteśmy ponad 25 proc. na plusie. Jeśli rozmawialibyśmy pod koniec 2024 r., to taki wynik w ciągu całego 2025 r. pewnie byśmy brali w ciemno. Wydaje się, że przez to, co wydarzyło się w pierwszym kwartale, udało się wyraźnie zmniejszyć dyskonto do rynków wschodzących. Premia naszego rynku wobec rynków wschodzących to są z kolei okolice hossy przed wielkim kryzysem finansowym. Od tamtego czasu nasze indeksy nie były wyceniane wyżej niż rynki EM. Wydaje się więc, że po tej imponującej dynamice wzrostów z pierwszego kwartału teraz ta dynamika może być mniejsza, ale mam nadzieję, że mimo wszystko pozostaniemy jednym z europejskich liderów.

Ze statystyk giełdowych wynika, że w ciągu ostatnich 15 lat WIG jedynie dwa razy osiągnął w skali roku lepszy wynik, niż mamy teraz po niespełna pierwszym kwartale. Czy nasz rynek nie przeszarżował?

Tak jak wspomniałem, wcześniej ta dynamika była imponująca, ale wydaje się, że jest trochę zbyt wysoka do tego, by utrzymać ją w kolejnych miesiącach czy też kwartałach. Indeksy giełdowe to nie są małe spółki, które potrafią rosnąć kilkaset procent w stosunkowo krótkim czasie. Po tak wyraźnych wzrostach indeksy potrzebują wręcz odpoczynku. Warto jednak też pamiętać, że jesteśmy już dość wysoko. Gdyby te poziomy udało się jednak utrzymać, to byłby to dobry prognostyk. Na razie też mimo tych wzrostów nie widać za bardzo chęci do realizacji zysków, a to również dobrze rokuje.

To co teraz może pójść nie tak?

Lokalnie mogą być to takie sugestie, jak ostatnio te dotyczące możliwego, nowego podatku bankowego. Na szczęście szybko pomysł ten spotkał się ze sprzeciwem Ministerstwa Aktywów Państwowych, ale generalnie tego typu informacje nigdy nie wpływają dobrze. Wydaje się jednak, że dzisiaj ryzyko z tego tytułu jest jednak stosunkowo niewielkie. Raczej więc głównych czynników ryzyka trzeba upatrywać na zewnątrz, głównie patrząc przez pryzmat polityki Donalda Trumpa. Bardzo negatywnym wydarzeniem mogłoby być chociażby podanie w wątpliwość kwestii NATO. To mogłoby spowodować podbicie premii za ryzyko w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Rynki też czekają na 2 kwietnia, bo wtedy też Trump ma wprowadzić politykę ceł wzajemnych. Trzeba jednak pamiętać, że to, co jest mówione dzisiaj, wcale nie musi być już stanem faktycznym następnego dnia. Już teraz przecież mówi się o cłach wzajemnych, ale elastycznych, a to tak naprawdę może oznaczać wszystko.

Czy właśnie kwiecień nie będzie takim okresem „sprawdzam” dla rynków i pretekstem do wykonania jakiejś większej korekty?

Myślę, że cofnięcie chociażby na rynku amerykańskim o 10 proc. już jest korektą. Od początku roku amerykańska „wspaniała siódemka” raczej świeci na czerwono, ale jak rozszerzymy zakres czasowy do roku, to nadal są to bardzo duże plusy. Wciąż więc mówimy tylko o korekcie, a nie bessie. Oczywiście może pojawić się jakiś czarny łabędź, ale one mają to do siebie, że są jednak zaskoczeniem i nikt ich się nie spodziewa. Polityka Donalda Trumpa to oczywiście destabilizacja geopolityczno-handlowa i tutaj upatrywałbym impulsu do pogłębienia korekty. Prawda jest też taka, że na bazie tej polityki ciężko budować jakieś prognozy. Mi osobiście najbliższej jest do stanowiska, które mówi, że Trump wytyczył główne kierunki polityki, ale wszystko wokół tych fundamentów to decyzyjny chaos i do końca nie wiadomo, w jaki sposób będzie to realizowane.

Jakiś czas temu zastanawialiśmy się, czy w tym roku polski rynek może być mocniejszy od amerykańskiego. Ten scenariusz się obecnie materializuje, ale tydzień temu w Parkiet TV Daniel Kostecki mówił, że to jest anomalia, której w dłuższym terminie nie da się utrzymać. Zgadasz się z tym?

Rynek amerykański jest największy na świecie i jest też najbardziej rozwinięty. Polski rynek jest z kolei rynkiem wschodzącym i tym samym jest on bardziej ryzykowny, ma inny profil spółek i od tego nie uciekniemy. Odpowiedź na pytanie o siłę poszczególnych rynków zależy od perspektywy czasowej. Jeśli mówimy o tym roku, to jak najbardziej nasz rynek może być mocniejszy od amerykańskiego. Jeśli jednak byśmy mówili o chociażby dziesięciu latach, to jednak szanse na większe wzrosty ma raczej rynek amerykański. Gdyby było inaczej, to faktycznie byłaby to anomalia. Na ten moment wydaje się, że najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest powrót do wyższych poziomów na rynku amerykańskim. Poziom stóp procentowych czy też wielkość taryf celnych to są oczywiście ważne kwestie, bo na ich podstawie buduje się modele, ale rynek ma to do siebie, że jest elastyczny i dopasuje się do różnych czynników. Kapitał i tak znajdzie drogę i sposób, aby na rynkach zarobić.

Na GPW mamy hossę, ale czy jednak nie jest to wciąż hossa ludzi rynku, a nie szeroko rozumianego społeczeństwa?

Niestety, to prawda, wciąż jest to hossa pasjonatów. Papierkiem lakmusowym są napływy do funduszy inwestycyjnych. Tam widać wyraźnie, że napływy są, ale do funduszy dłużnych. Dlatego też na początku mówiłem, że pokonanie poziomu 100 tys. pkt przez WIG czy też 3000 pkt przez WIG20 może być takim elementem, który spowoduje, że o giełdzie będzie mówiło się nie tylko w specjalistycznych mediach.

Inwestycje
Byki na warszawskiej giełdzie na razie pozostają bezpieczne
Inwestycje
Eksperci nie spodziewają się wzrostów cen ropy
Inwestycje
Tomasz Wiśniewski, KPMG: Luksusowe towary zamiast złota?
Inwestycje
Ujawnienia ESRS S3
Inwestycje
ESRS S3 – Dotknięte społeczności – w praktyce
Inwestycje
Daniel Kostecki, CMC Markets: Gorący kapitał zasila GPW, ale...
Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander Bank: Banki są atrakcyjne, kursy ich akcji mogą być jeszcze wyżej