Dzisiaj chyba główne pytanie brzmi nie „czy”, ale „kiedy” WIG przebije poziom 100 tys. pkt.
Zdecydowanie podpisałbym się pod takim podejściem. Jesteśmy już naprawdę blisko wspomnianego poziomu 100 tys. pkt. Wystarczy jedna–dwie lepsze sesje, byśmy zdobyli tę psychologiczną wartość. Jeśli faktycznie tak się stanie, to mam nadzieję, że będzie to medialny impuls dla szerokiego rynku i uda nam się, jako rynkowi, przebić poza media giełdowo-inwestycyjne.
Przebijemy 100 tys. pkt i co dalej? Ile jest jeszcze paliwa do wzrostów?
Jeśli spojrzymy na indeks WIG czy też WIG20, to licząc od początku roku, jesteśmy ponad 25 proc. na plusie. Jeśli rozmawialibyśmy pod koniec 2024 r., to taki wynik w ciągu całego 2025 r. pewnie byśmy brali w ciemno. Wydaje się, że przez to, co wydarzyło się w pierwszym kwartale, udało się wyraźnie zmniejszyć dyskonto do rynków wschodzących. Premia naszego rynku wobec rynków wschodzących to są z kolei okolice hossy przed wielkim kryzysem finansowym. Od tamtego czasu nasze indeksy nie były wyceniane wyżej niż rynki EM. Wydaje się więc, że po tej imponującej dynamice wzrostów z pierwszego kwartału teraz ta dynamika może być mniejsza, ale mam nadzieję, że mimo wszystko pozostaniemy jednym z europejskich liderów.
Ze statystyk giełdowych wynika, że w ciągu ostatnich 15 lat WIG jedynie dwa razy osiągnął w skali roku lepszy wynik, niż mamy teraz po niespełna pierwszym kwartale. Czy nasz rynek nie przeszarżował?
Tak jak wspomniałem, wcześniej ta dynamika była imponująca, ale wydaje się, że jest trochę zbyt wysoka do tego, by utrzymać ją w kolejnych miesiącach czy też kwartałach. Indeksy giełdowe to nie są małe spółki, które potrafią rosnąć kilkaset procent w stosunkowo krótkim czasie. Po tak wyraźnych wzrostach indeksy potrzebują wręcz odpoczynku. Warto jednak też pamiętać, że jesteśmy już dość wysoko. Gdyby te poziomy udało się jednak utrzymać, to byłby to dobry prognostyk. Na razie też mimo tych wzrostów nie widać za bardzo chęci do realizacji zysków, a to również dobrze rokuje.
To co teraz może pójść nie tak?
Lokalnie mogą być to takie sugestie, jak ostatnio te dotyczące możliwego, nowego podatku bankowego. Na szczęście szybko pomysł ten spotkał się ze sprzeciwem Ministerstwa Aktywów Państwowych, ale generalnie tego typu informacje nigdy nie wpływają dobrze. Wydaje się jednak, że dzisiaj ryzyko z tego tytułu jest jednak stosunkowo niewielkie. Raczej więc głównych czynników ryzyka trzeba upatrywać na zewnątrz, głównie patrząc przez pryzmat polityki Donalda Trumpa. Bardzo negatywnym wydarzeniem mogłoby być chociażby podanie w wątpliwość kwestii NATO. To mogłoby spowodować podbicie premii za ryzyko w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Rynki też czekają na 2 kwietnia, bo wtedy też Trump ma wprowadzić politykę ceł wzajemnych. Trzeba jednak pamiętać, że to, co jest mówione dzisiaj, wcale nie musi być już stanem faktycznym następnego dnia. Już teraz przecież mówi się o cłach wzajemnych, ale elastycznych, a to tak naprawdę może oznaczać wszystko.