Skończył się III kwartał ciekawego i dość burzliwego pod wielu względami roku. Fed wreszcie dokonał zmiany swojego nastawienia i po jednym z najdłuższych okresów utrzymywania restrykcyjnej polityki pieniężnej postanowił ją zmienić i to w formie dość radykalnego cięcia stóp, od razu o 0,5 punktu procentowego. Chińskie władze postanowiły przystąpić do radykalnego wspomagania słabnącej od dłuższego czasu gospodarki, na razie metodami z arsenału polityki monetarnej, ale też właściwymi sobie środkami administracyjnymi (zachęcanie banków i funduszy inwestycyjnych do zakupów akcji). Można się spodziewać, że wkrótce Chiny sięgną po arsenał środków fiskalnych wspomagania koniunktury. Cofając się nieco bardziej, Kamala Harris zastąpiła Joe Bidena w rywalizacji z Donaldem Trumpem, jak na razie wydaje się, że całkiem skutecznie, co także nie pozostaje bez wpływu na rynki finansowe, choć może oddziaływanie to nie wygląda spektakularnie. Jeszcze wcześniej Hezbollah dokonał bezprecedensowego ataku na Izrael, co spotkało się z równie gwałtowną reakcją tego ostatniego. Napięcie geopolityczne mocno się więc zwiększyło. O czarnych łabędziach jakoś mniej się w tym roku wspomina, a przecież, jak widać z tego skróconego przeglądu, wcale ich nie brakuje.

Rynki finansowe zdają się na tę mieszankę silnych przecież impulsów, reagować powściągliwie i trochę od nich niezależnie. Sztuczna inteligencja zdaje się tym wszystkim niezbyt przejmować. Nasdaq Composite od początku roku rośnie o około 20 proc., a od 52 tygodni o 34 proc. Na akcjach Nvidii można było od początku roku zarobić 150 proc., a w 52 tygodnie ponad 188 proc., nie mówiąc o tysiącach procent w dłuższym, kilkuletnim horyzoncie. Takich „perełek” jest zresztą na Wall Street znacznie więcej. Na zawirowania i liczne przeloty czarnych łabędzi odporny jest także bitcoin. Co prawda wahania jego notowań mogą przyprawiać o zawrót głowy, ale od początku roku zwyżka przekracza 50 proc., a w ciągu 52 tygodni sięga niemal 140 proc.

Dla przeciętnego, nieco konserwatywnego, jeśli chodzi o podejście do ryzyka inwestora, Nvidia i bitcoin to raczej abstrakcja. Nawet główne indeksy amerykańskiej giełdy, zwyżkujące po 20 proc., mogą stanowić zbyt duże wyzwanie. Ale taki relikt jak złoto wciąż jest popularny wśród wielu posiadaczy oszczędności. W tym roku jego notowania biją historyczne rekordy. W ciągu 52 tygodni wzrost o ponad 38 proc. Jak na relikt całkiem nieźle. Przeciętny, nie tylko polski inwestor, niekoniecznie czuje, o co chodzi z tym bitcoinem i sztuczną inteligencją, ale złoto – to ja rozumiem. Co prawda polski inwestor, w związku z umocnieniem się złotego, na złocie mógł zarobić nieco mniej, bo jedynie 26 proc., ale jeśli w pierwszych miesiącach pandemii koronawirusa kupił kruszec po około 5000 zł za uncję, dziś może ją sprzedać za 10 000 zł. W przypadku polskich inwestorów preferencje wydają się od pewnego czasu zmieniać. Do niedawna hitem były nieruchomości. Złoto dla nielicznych także było w polu zainteresowania. O zmianie preferencji rodzimych posiadaczy oszczędności może świadczyć fakt, że od początku roku ulokowali oni aż ponad 66 mld zł w obligacjach skarbowych. To prawie dziesięć razy więcej niż siedem lat temu. Aktualnie oprocentowanie obligacji skarbowych, w zależności od terminu wykupu, wynosi od 5,75 do 6,55 proc. (w przypadku papierów 3-miesięcznych 3 proc. w skali rocznej). Indeks akcji największych polskich spółek giełdowych od początku roku rośnie o 2 proc.

Dla każdego coś miłego.