Jednoznaczny powrót retoryki wspierającej jena miał miejsce już na początku tygodnia wraz z zadeklarowaną przez prezesa BoJ determinacją do podnoszenia stóp do momentu odzyskania poczucia kontroli nad dynamiką cen. Tymczasem presji inflacyjnej w Japonii wciąż nie brakuje. Konsumpcja rośnie sukcesywnie przez cały 2024 rok, a wzrost płac jest wciąż wymieniany przez Uedę jako jeden z głównych czynników ryzyka dla stabilizacji cen w Japonii.
Wczorajsza aprecjacja jena była jednak reakcją na dużo bardziej lakoniczne oświadczenie prezesa BoJ, który standardowo zapowiedział, że kolejne decyzje ws. stóp będą podejmowanie z posiedzenia na posiedzenie. Uwagę inwestorów przyciągnął jednak ton, w jakim Ueda odniósł się do roli nadchodzących danych oraz dalszego monitorowania skutków już wdrożonych polityk, podkreślając tym samym wagę dzisiejszego odczytu inflacji.
O ile klasyczny wskaźnik CPI pokrył się z prognozami i spadł w październiku do 2,3% r/r (poprzednio: 2,5%), to w przypadku bazy inflacyjnej (bez żywności i energii) doszło silniejszego niż oczekiwano wzrostu (2,3%, prognoza: 2,2%, poprzednio: 2,1%). Proinflacyjny ton podtrzymuje również rząd premiera Ishiby, który jest na ostatniej prostej do zatwierdzenia pakietu stymulacyjnego na łączną kwotę 140 mld dolarów, przeznaczonego na wsparcie gospodarstw domowych, które najmocniej odczuwają skutki inflacji. W reakcji na dane rynki zauważalnie podniosły swoje wyceny względem dalszego zacieśniania polityki monetarnej w Japonii, dając obecnie 60% szans na grudniową podwyżkę stóp.
W Strefie Euro sytuacja odwrotna. Spadek wskaźników PMI poniżej 50 dla Francji i Niemiec wskazuje na kurczenie się i sektora usługowego, i przemysłu w dwóch największych gospodarkach UE. Dla rynków jest to wyraźna sugestia, że EBC powinno porzucić zachowawczą retorykę i dopuścić więcej tlenu do unijnej gospodarki, zwłaszcza biorąc pod uwagę stabilne oczekiwania inflacyjne i już będące w celu HICP. Wyceniane przez rynek szanse na podwójną, 50-punktową obniżkę stóp w grudniu rosną na koniec tygodnia z 10 do 50%.
O godzinie 10:35 za dolara płacimy 4,1685, za euro 4,3420, za funta 5,2244, za franka 4,6890.