Szalona zmienność na rynkach finansowych

W USA 20 stycznia rozpoczęła się prezydentura Donald Trumpa. Wraz z jej początkiem rozpoczęła się na serio wojna handlowa. Wojna określana przez „Wall Street Journal” mianem „najgłupszej wojny handlowej w historii”.

Publikacja: 11.03.2025 06:00

Piotr Kuczyński, ekonomista Xelion

Piotr Kuczyński, ekonomista Xelion

Foto: tvrp.pl

Prezydent Trump zaczął od mocnego uderzenia: cła w wysokości 25 proc. na produkty z Meksyku i Kanady oraz 10 proc. na produkty chińskie. Po jednym dniu i po rozmowach przywódców cła na produkty z Kanady i Meksyku zostały odłożone co najmniej o jeden miesiąc. I rzeczywiście już 4 marca zostały „bezdyskusyjnie” nałożone w maksymalnej wysokości, a na produkty z Chin zwiększono cła o kolejne 10 proc.

Oczywiście Kanada natychmiast odwdzięczyła się USA podobnymi cłami, a Meksyk próbował negocjować. Chiny nałożyły cło w wysokości 15 proc. na niektóre produkty amerykańskie (przede wszystkim na żywność). To nie jest koniec, bo w trakcie pisania tekstu nad Europą wisiał jeszcze miecz Damoklesa w wysokości 25-proc. cła na produkty europejskie.

Optymiści twierdzili, że takie decyzje Trumpa to taktyka, a może nawet strategia negocjacyjna. Ma ponoć doprowadzić do negocjacji, które w finale przyniosą korzyści USA. Korzyści, które docelowo mają sprowadzić przemysł do Stanów Zjednoczonych i stworzyć tysiące miejsc pracy. Dochody z ceł mają też zmniejszyć deficyt budżetowy USA i ograniczyć zadłużenie (obecnie 120 proc. do PKB).

Pesymiści obawiają się, że działania prezydenta zmniejszą globalny handel zagraniczny, doprowadzą wiele gospodarek do recesji, a koszty tej polityki poniosą społeczeństwa (w tym oczywiście i amerykańskie). Już w tej chwili na głównych portalach poświęconych ekonomii i gospodarce pojawiają się rozważania o tym strasznym słowie na literę „r”.

Kosztem będzie oczywiście inflacja – ta natychmiastowa, po wprowadzeniu ceł, oraz ta wynikająca z efektu drugiej rundy. Utrudni to lub nawet uniemożliwi bankom centralnym prowadzenie polityki obniżania stóp. Być może nawet będą musiały wzrosnąć. To uniemożliwi zmniejszenia kosztu kredytów i dodatkowo uderzy w gospodarkę.

Z mojego punktu widzenia, czyli obserwatora i analityka rynków finansowych, jak na razie skutek tej polityki poprowadził do korekty na rynkach akcji, osłabienie dolara i do szalonej zmienności. Nie przypominam sobie okresu, w którym jednego dnia WIG20 traci 4 proc., a kolejnego zyskiwał tyle samo. Podobnie zachowywał się niemiecki DAX. Jak w takiej sytuacji zarządzający funduszami mają podejmować racjonalne decyzje?

Dla Europy jest jeden pozytyw i jeden nieoczywisty minus wojny handlowej prezydenta Trumpa. Giełdom europejskim i euro pomagała zapowiedź zmiany niemieckiej konstytucji tak, żeby wydatki na zbrojenia i bezpieczeństwo nie wchodziły w limit deficytu (0,35 proc. PKB). Alternatywa dla Niemiec i Lewica mogą zablokować zmiany w konstytucji, ale zapewne się na to nie odważą. Poza za tym tworzące (najpewniej) koalicję powyborczą CDU/CSU i SPD zgodziły się na utworzenie wartego 500 mld EUR funduszu rozbudowy infrastruktury (połowa polskiego PKB). Określane jest to mianem prawdziwej „bazooki”, czyli potężnego wsparcia dla gospodarki.

To pomoże też oczywiście i naszej gospodarce. Tak też jak pomoże jej zamknięcie procedury nadmiernego deficytu, bo Komisja Europejska najpewniej pójdzie za głosami ze szczytów państw unijnych i wykluczy wydatki zbrojeniowe z deficytu branego pod uwagę przy wszczynaniu tej procedury. Państwa UE mają też bardzo zwiększyć wydatki zbrojeniowe. Między innymi z powyższych powodów, po chwilowym, dwudniowym, mocnym osłabieniu, potężnie umocnił się złoty.

To umocnienie było, po pierwsze, wynikiem wzrostu kursu EUR/USD, który utworzył podwójne dno, czyli dał sygnał sprzedaży dolara. Nawiasem mówiąc, słaby dolar bardzo będzie się administracji USA podobał – zwiększy konkurencyjność gospodarki i zmniejszy zadłużenie. Są głosy mówiące o bardzo specyficznych i nowatorskich metodach, którymi USA mogą obniżyć zadłużenie. Po drugie, umocnienie złotego wynikało po części z tego, co widzieliśmy (ja wolałbym nie widzieć) w Gabinecie Owalnym podczas wizyty prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego oraz z wstrzymania pomocy USA dla Ukrainy.

Pamiętać trzeba, że rynki kierują się inną logiką niż politycy. Niekoniecznie to, co wydaje się być dobre/złe politykom i społeczeństwom, jest takie dla rynków. To, czy Ukraina wyjdzie z wojny wzmocniona, czy osłabiona nie ma dla rynków najmniejszego znaczenia – liczy się tylko to, że wojna zakończy się szybko i przyszłe zyski z tego wynikające. Działania USA, osłabiające Ukrainę, zwiększają prawdopodobieństwo szybszego zakończenia wojny, co najwyraźniej jest celem Trumpa. Perspektywa zawieszenia broni zwiększa chęć kupna złotego. Wewnętrzny sprzeciw budzi to, że jeśli Unia Europejska wejdzie w miejsce USA (finansowo i częściowo militarnie), to wojna się przedłuży, a rynki zareagują negatywnie.

A jaki jest nieoczywisty minus dla Europy wojny handlowej Trumpa? Ronald Reagan doprowadził do upadku ZSRR, między innymi nasilając wyścig zbrojeń, którego gospodarka ZSRR nie wytrzymała. Trump zmusza Europę do wydawania potężnych pieniędzy na zbrojenia. Nie twierdzę, że gospodarka unijna tego nie udźwignie. Damy radę, ale czy wystarczy pieniędzy na rozwijanie sztucznej inteligencji i chronienie dobrostanu społeczeństw? Mam bardzo duże wątpliwości...

Reasumując, można powiedzieć, że szalona zmienność na rynkach z nami pozostanie. Ryzyko inwestycyjne będzie duże, a szalupą ratunkową jak zwykle mogą być fundusze dłużne i obligacje. Uważam, że jeśli zawieszenie broni w Ukrainie pojawi się na horyzoncie o długości tygodni to hossa w Warszawie powróci, a złoty będzie do dolara zyskiwał. Wolałbym, żeby nie zyskiwał do euro, bo to uderzy w eksporterów. Jeśli świat finansów zobaczy, że rośnie ryzyko kontynuowania wojny, to mimo siły polskiej gospodarki, o prawdziwej hossie będziemy musieli zapomnieć.

Felietony
Oprócz błękitnego nieba trochę wiosennego hejtu
Felietony
Omnibus = chaos
Felietony
Nowe rozdanie Buffetta
Felietony
Wariat, głupiec, ruska onuca czy polityczny geniusz?
Felietony
Ważne, aby nie przekręcano nazwiska
Felietony
Ludzkie pułapki