Spór o wykładnię przepisów jest zawsze sporem wielowymiarowym. Decyduje przecież nie sama treść (nie zawsze oczywista), współbrzmienie z innymi przepisami (tej samej ustawy lub innych aktów prawnych), poglądy mądrych głów czy inne rozstrzygnięcia w podobnych sporach. Brać też należy pod uwagę argumenty logiczne, uzasadnienie wynikające z celu przepisu, a nawet tzw. doświadczenie życiowe. Ostatnio w sprawach rozstrzyganych przed Naczelnym Sądem Administracyjnym mieliśmy sprawy podatkowe, w których na etapie kasacji sąd podkreślał, że stanowisko podatnika nie powinno być oparte na czystej negacji tego, co ustala druga strona. Czy więc nie jest tak, że każde postępowanie podatkowe powinno opierać się na równowadze pozycji i stosowanych zasad? Skoro podatnik nie może korzystać jedynie z argumentacji „tak, bo tak”, to i organ broniący interesów fiskusa nie powinien sięgać po argumentację „nie, bo nie”. NSA podkreślił więc niedawno, że obie strony sporu podatkowego powinny kierować się tą samą zasadą: każde rozstrzygnięcie wymaga nie tylko rzetelnego ustalenia stanu faktycznego sprawy, ale również logicznego rozumowania, spójnej argumentacji oraz oceny opartej tak na doświadczeniu życiowym, jak i na wiedzy specjalistycznej.
A teraz przejdźmy do kolejnej interpretacji, która może nas zainteresować, a która właśnie niedawno „padła” przed obliczem sądu. Dotyczy ona naszych inwestycji, oszczędności, gromadzonych w pracowniczych planach kapitałowych. Problemem rozstrzyganym w interpretacji było zagadnienie kosztów uzyskania przychodów – co jest wydatkiem ponoszonym na nabywanie jednostek uczestnictwa w funduszu, co jest wpłatą podatnika, który wycofuje zgromadzone w PPK oszczędności? I wreszcie – co powinno być uwzględniane przy liczeniu „karnego” podatku, gdy część wpłat pochodzi od samego podatnika, część od pracodawcy, a część nawet z budżetu państwa?
Nie mam tutaj zbyt wiele miejsca, by powtarzać całą argumentację obu stron sporu. Zainteresowanym szczegółami wskazuję sygnaturę orzeczenia (II FSK 435/21). Choć sprawa wydaje się – biorąc pod uwagę logikę, merytorykę a nawet tzw. doświadczenie życiowe – prosta i oczywista, Krajowa Informacja Skarbowa szła w zaparte do samego końca. Co ciekawe, skupiła się na jednym wybranym wycinku problemu tak marginalnym i mało istotnym, a jednocześnie prowadzącym do tak absurdalnych wniosków, jak np. podwójne opodatkowanie tych samych kwot, że kuriozalnym wydaje się cały ten spór, wywołany wnioskiem o interpretację.
Sąd na szczęście rozstrzygnął. Sąd na szczęście ma autorytet. Sąd, co chyba jest dla wszystkich oczywiste, nie ograniczył się do stwierdzeń „nie, bo nie” i „tak, bo tak”, ale dowiódł, że wszystkie wydatki ponoszone na nasze inwestycje w PPK, zarówno te opłacone przez nas, jak i te „sprezentowane” nam przez osoby trzecie, są kosztami, które należy uwzględnić przy wyliczaniu podatku. Inaczej to wszystko traciłoby sens, tak jak interpretacje pisane bez uzasadnienia, ciągle według schematu „nie, bo nie” i „nie, bo nie!”.