Powoduje to globalnie zaostrzenie warunków kredytowych, a dla rządu USA konieczność przeznaczania coraz większych środków na obsługę długu. Jednocześnie dochodzi do wzmocnienia dolara. W prostej linii to recepta na kryzys zadłużenia i globalne spowolnienie, których ryzyko rynki, w mojej ocenie, wciąż w zbyt małym stopniu uwzględniają w cenach aktywów.
Dochodowość benchmarkowych amerykańskich 10-latek z impetem przekroczyła niedawno poziom 4,5 proc., niewiele robiąc sobie z psychologicznego wymiaru tej bariery. To najwyższa wartość od 2007 r. Rentowność obligacji 30-letnich podskoczyła do najwyższego poziomu od początku ubiegłej dekady (4,67 proc.), zaś 2-latek testuje linię XX-wiecznych maksimów z rejonu 5,25 proc. Pod względem dynamiki (jeszcze w 2021 r. rentowności wzdłuż całej krzywej były symboliczne, poniżej 2 proc.) obecny wzrost nie ma sobie równych w ostatnich dwóch stuleciach.
Im wyższe jest oprocentowanie papierów skarbowych amerykańskiego rządu, uważanego za jednego z najbardziej wiarygodnych dłużników na świecie (stąd stopa wolna od ryzyka), tym atrakcyjniejsze oprocentowanie muszą proponować rządy innych państw o gorszej pozycji i niższym standingu kredytowym. Powoduje to tym samym zacieśnienie warunków udzielania kredytów praktycznie na całym świecie. Zarówno dla państw, jak i firm oraz konsumentów.
Jednocześnie, te podmioty, które popytu na swoje papiery musiały szukać za granicą i w obcych walutach – w szczególności w dolarze – zaciągać swoje długi (kraje wschodzące), są zmuszone przeznaczać znacznie więcej pieniędzy na odsetki czy ewentualny wykup obligacji. To dodatkowo wzmaga popyt na walutę USA, która pod koniec września była w okolicach najsilniejszego poziomu w tym roku, a pomijając dziewięciomiesięczny epizod deprecjacji między październikiem 2022 r. a czerwcem 2023 r., umacnia się systematycznie od początku 2018 r. W relacji do japońskiego jena kurs dobija do równej bariery 150, która jest „progiem bólu” dla japońskich władz (interwencja?).
Tak gwałtowna zmiana warunków kredytowych z jednoczesną, niekorzystną w skali świata, zmianą relacji na rynku FX musi finalnie odbić się negatywnie na kondycji światowej gospodarki. Jak na razie Amerykanie nadal notują niezłe wyniki aktywności w porównaniu z innymi dużymi krajami – Japonią, Chinami czy strefą euro – ale krzywa rentowności obligacji już od ponad roku jest w głębokiej inwersji (wyższa dochodowość bardziej na krótkim końcu niż na długim). W przeszłości zazwyczaj zwiastowało to kłopoty ekonomiczne największej gospodarki globu (poświęciłem temu dwa wcześniejsze felietony).